Ten blog powstał z potrzeby swobodnego wypowiedzenia sie na tematy polityczne, albowiem od dzieciństwa odczuwam skutki wydarzeń politycznych, sam jakiś czas zajmowałem sie czynnie polityką i nie mogę się od niej uwolnić. Można powiedzieć, że jestem nią zarażony. Życie polityczne w kraju i na świecie obserwuję z tzw. prowincji, tj. średniej wielkości miasta położonego na wschodnich krańcach RP, ale miasta, które ma procentowo największą liczbę swoich przedstawicieli w Parlamencie. To o czymś mówi, a także to, że jeden z nich jest moim uczniem. A poza tym, każdemu z nich osobiście ściskałem rękę. Niektórych uważam za swoich przyjaciół. Mam więc powody, by publicznie wypowiadać sie na tematy polityczne. Po co? Bo mam taką nadzieję, że mój głos, moja opinia o tym, co się dzieje aktualnie i co nas wszystkich dotyczy, moja propozycja rozwiązania jakiegoś problemu - mogą być przypadkowo dostrzeżone przez "Wielkich" naszego świata politycznego i - mam taką nadzieję - wpłynąć na "bieg lawiny".

poniedziałek, 1 stycznia 2018


Ach, ten Tusk!


Kompromitacja i sukces
  • Cieszę się, że po wtorkowej kompromitacji, jednak wczoraj ten mecz się odbył. Może to zniweluje przynajmniej w części niesmak. Ale, jak się okazuje, mecz odbył się nielegalnie. Bo przepisy o bezpieczeństwie imprez masowych wymagają, aby w przypadku przesunięcia terminu zaplanowanej imprezy, zawiadamiać odpowiednie władze i służby z właściwym wyprzedzeniem czasowym. W tym przypadku, przesuwając mecz z dnia na dzień nastepny, tych terminów nie zachowano. Czyli złamano obowiązujace prawo. Mamy zatem przepis, który w razie potrzeby wyciągnie się jak asa z rękawa, gdy trzeba będzie przykopać opozycji, natomiast rządzących on nie obowiązuje. Na tym właśnie polega psucie Państwa, bez którego formacja obecnie rzadząca, jak widać, obyć się nie potrafi.
    autor adam
  • dodano: 17 października 2012 1:04
    Afery z zalaniem Stadionu Narodowego komentował nie będę, bo nie jestem specjalistą od sportu. Zacytuję tylko komentarz jakiegoś internauty: "Największe wiadro świata". Od siebie dodam, że zafundował je nam rząd pana premiera Tuska za dość okrągłą sumę.
    autor adam
     Zaczynam dziś nietypowo: od dwóch, następujących  po sobie komentarzy mojego stałego gościa i recenzenta, pana Adama, który usiłuje za wszelką cenę obrzydzić mi  i innym moim gościom rząd premiera Tuska i jego samego.
    Nie jestem  fanatycznym wielbicielem premiera Donalda Tuska, mam sporo krytycznych uwag do jego reagowania na aktualne problemy w kraju, ale uważam, że jest najlepszym premierem  spośród dotychczaswych i życzę mu, by dokończył obecną kadencję pełnym sukcesem, bo na tym skorzystam również ja, jako zwykły  obywatel.
    Obwinianie  premiera Tuska za wszelkie negatywne zdarzenia   w Polsce, uszczypliwe komentarze to dowód  niewielkiej  orientacji w zasadach uprawiania polityki, albo też wyraz zwykłej złośliwości, braku dobrej woli i obiektywizmu w ocenianiu drugiego człwieka, zwłaszcza przeciwnika politycznego.
    Jeżeli b. premier Kaczyński, b. minister Ziobro, czy inny polityk opozycyjny wykorzystuje nieszczęśliwe zdarzenie do udowadniania, że premier Tuski jest " be ", to jest to wyrachowana  metoda dezawuowania przeciwnika politycznego przez sfrustrowanego opozycjonistę. I jest to w pewnym sensie zrozumiałe, choć niewiele mające wspólnego z uczciwością polityczną i deklarowaną wiarą chrześcijańską. Gorzej, gdy tą metodą posługuje się przeciętny Kowalski, bo to świadczy o stopniu nienawiści politycznej drążącej umysł autora wypowiedzi. 
   Skandal z dachem to rzeczywiście kompromitacja na oczach świata sportowego, dotykająca nas wszystkich, niezależnie od tego, w jakim stopniu sportem zajmujemy się osobiście.
   Nie trzeba być premierem i nie trzeba wysyłać kontroli, by zorientować się, kto zawinił.  Na pewno nie zawinił premier Donald Tusk. Na pewno nie zawiniła urocza pani minister sportu.  Zawinili  na pewno ci, którzy na tak nowoczesnym stadionie dali murawę ( w ramach oszczędności?) cieńszą od tej, która była podczas Euro-2012 (brak przewidywalności). Odpowiedzialny za to jest - jak  z  doniesień medialnych wynika - operator Narodowego Stadionu,  czyli  Narodowe Centrum Sportu. To  za cieńszą murawę. Odpowiedzialny jest również  Zarząd PZPN z Grzegorzem Lato na czele - współorganizator meczu, kierujący  się  wyłącznie przepisami Regulaminu i nie reagujący na sugestie  przedstawiciela NCS, by zasunąć dach w związku z zapowiedzianymi opadami.
   Trzymanie się ściśle przepisów wiąże sie z  wyłączeniem zdrowego rozsądku, czyli myślenia i tu nawiazuję do drugiego komentarza pana Adama.
   Pan Adam  zauważył, że przesunięty mecz był nielegalny,  sprzeczny z obowiazującymi przepisami, gdyż nie dopełniono  formalności dotyczących użytkowania  stadionu w środę. Zezwolenie dotyczyło meczu wtorkowego, który został odwołany. Poniekąd pan Adam ma rację, choć nie jestem pewien, czy nie załatwiono wszystkich formalności  w "tempie ekspresowym" lub w umowie o najem stadionu nie było stosownej klauzuli.
   Gdyby jednak w tym wypadku wszyscy  chcieli dostosować się do litery prawa, prawdopodobnie mecz w  środę nie odbyłby się, a inny termin mógłby  być dla naszej drużyny niekorzystny. Dlatego ten przykład pokazuje, że miał rację  min. sprawiedliwości mówiąc, iż ma w nosie literę prawa.
     Litera prawa  nie zawsze przystaje do sytuacji, jakie niesie życie i wówczas należy stosować rozum , czyli zdrowy rozsądek. Tego zdrowego rozsądku zabrakło w ub. wtorek odpowiedzialnemu za organizację meczu przedstawicielowi PZP, który , znając prognozy pogodowe, powinien zadecydować  o zamknięciu dachu, zanim spadły pierwsze krople deszczu.
    W naszym narodzie umiejętność przewidywania, czyli dalekowzroczność, nie jest cechą  dominującą.  Zabrakło jej we wtorek, gdy stery rządu  dzierżył  Donald Tusk. Gdyby w tym czasie  premierem był (co nie daj Boże! ) Jarosław Kaczyński, sposób myślenia  w narodzie byłby niezmienny, zatem ta sytuacja mogłaby się powtórzyć. Dajmy sobie zatem spokój z obarczaniem Donalda Tuska za wszelkie niepowodzenia, jakie nas dotykają. Może lepiej każdemu z nas uderzyć się trochę we własne piersi? Póki co, cieszmy się z sukcesu naszej drużyny, poczucia humoru kibiców i niezbyt surowych wyroków sądowych dla tych z nich, którzy pływaniem po murawie usiłowali rozładować spowodowane ulewą napięcie  na stadionie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz