Ten blog powstał z potrzeby swobodnego wypowiedzenia sie na tematy polityczne, albowiem od dzieciństwa odczuwam skutki wydarzeń politycznych, sam jakiś czas zajmowałem sie czynnie polityką i nie mogę się od niej uwolnić. Można powiedzieć, że jestem nią zarażony. Życie polityczne w kraju i na świecie obserwuję z tzw. prowincji, tj. średniej wielkości miasta położonego na wschodnich krańcach RP, ale miasta, które ma procentowo największą liczbę swoich przedstawicieli w Parlamencie. To o czymś mówi, a także to, że jeden z nich jest moim uczniem. A poza tym, każdemu z nich osobiście ściskałem rękę. Niektórych uważam za swoich przyjaciół. Mam więc powody, by publicznie wypowiadać sie na tematy polityczne. Po co? Bo mam taką nadzieję, że mój głos, moja opinia o tym, co się dzieje aktualnie i co nas wszystkich dotyczy, moja propozycja rozwiązania jakiegoś problemu - mogą być przypadkowo dostrzeżone przez "Wielkich" naszego świata politycznego i - mam taką nadzieję - wpłynąć na "bieg lawiny".

poniedziałek, 1 stycznia 2018



http://www.blogroku.pl/kategorie/co-tam-panie-w-polityce-,gwkkj,blog.html

Sondaż


 Czy jest  pan zadowolony?
   Miałem przygodę w kościele . Nowy Rok w parafii Matki Bożej Bolesnej, czyli u Panny Marii, czyli też u oo. Dominikanów.  To moja parafia. Nie ma tu uprawiania polityki z ambony, czy raczej "od ołtarza", są natomiast  znakomite homilie, dla którychy ściągaja tu również wierni z innych parafii. I jest wspaniała praca duszpasterska oraz charytatywna.Jestem tu również zangażowany w różnych  pracach.
   Po skończonej Mszy św. i zmianie Tajemnic Różańcowych prowadzę  pod rękę 94-letnią teściową - członkinię  Róży Żywego Różańca, gdy niespodziewanie, na środku świątyni podchodzi do mnie pewna  sympatyczna pani w moim wieku z bardzo sympatycznym uśmiechem i niezwykle sympatycznym głosikiem, zadała pytanie, które - nie wiedziałem, czy jest sondażem jakiejś agencji, czy też badaniem moich aktualnych pogladów - zaskoczyło mnie , gdyż w tym momencie nie myślałem w ogóle o polityce.
   - Panie Tomaszu, czy jest pan zadowolony z PO?.....
   Momentalnie przypomniałem sobie, że ta sama pani, w podobnych okolicznościach w niedzielę wyborczą chwaliła się, ile to plakatów z kandydatami PiS dwa dni wcześniej porozwieszała w mieście. Gdy jej wyjasniłem, że moje preferencje wyborcze nie pokrywają się z jej upodobaniami, że jestem sympatykiem PSL, popatrzyła na mnie szeroko swoimi błękitnymi i mającymi mnie zmrozić oczyma, żachnęła się i szybko odeszła. Pomyślałem sobie, że oto straciłem jedną ze swoich "wielbicielek" i pewnie w niektórych środowiskach  okrzykniety zostane zdrajcą ideałów, ukrytym liberałem, masonem, etc.
   Podobnie właśnie określił mnie wobec mojego przyjaciela przed wyborami prezydenckimi pewien pan, który zachęcał mnie do głosowania na Jarosława Kaczyńskiego. Tenże pan,  który zawsze z daleka  kłaniał mi się pierwszy  uniżenie w pas, nie mógł zrozumieć, że ja, ze swoją solidarnościową i "męczeńską" przeszłością, związany od zawsze z Kościołem, mogę być zwolennikiem Bronisława Komorowskiego, a wyrażać niechęć do tego, co jako jedyny "może zbawić Polskę". Wówczas podzielił się swoimi podejrzeniami  co do mnie, z moim przyjacielem, nie wiedzac, że przyjaciel zaraz mi o tym doniesie.
  Cóż więc mogłem odpowiedzieć owej, niezwykle sympatycznej pani? Prawdę, choćby najbardziej bolesną.
   -  Proszę pani, jestesmy w kosciele, a tu nie rozmawiam o polityce - zwróciłem się  pólgłosem. W tym czasie jednak przekroczyłem próg światyni na zewnątrz, więc już mogłem  swobodnie zaspokoić damską ciekawość .
   -  Pyta pani, czy jestem zadowolony? Tak, jestem zadowolony, z tego, że Polska ma się dobrze.
  Popatrzyła na mnie zdziwiona, z niedowierzaniem, swymi niebieskimi oczyma, które jeszcze nie zaczęły mrozić, ale uśmiech przestał być sympatyczny.
   -  Jak to?....- spytała z niedowierzaniem.
   -  Bo, proszę pani, popieram rząd koalicji PO - PSL- odrzekłem spokojnie.
   - Nieee! - niemalże krzyknęła zrozpaczona i zapewne mocno zawiedziona  moja rozmówczyni. Puściła moje ramię i prędko oddalając się, wtopiła się w wychodzący z kościoła tłum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz