Ten blog powstał z potrzeby swobodnego wypowiedzenia sie na tematy polityczne, albowiem od dzieciństwa odczuwam skutki wydarzeń politycznych, sam jakiś czas zajmowałem sie czynnie polityką i nie mogę się od niej uwolnić. Można powiedzieć, że jestem nią zarażony. Życie polityczne w kraju i na świecie obserwuję z tzw. prowincji, tj. średniej wielkości miasta położonego na wschodnich krańcach RP, ale miasta, które ma procentowo największą liczbę swoich przedstawicieli w Parlamencie. To o czymś mówi, a także to, że jeden z nich jest moim uczniem. A poza tym, każdemu z nich osobiście ściskałem rękę. Niektórych uważam za swoich przyjaciół. Mam więc powody, by publicznie wypowiadać sie na tematy polityczne. Po co? Bo mam taką nadzieję, że mój głos, moja opinia o tym, co się dzieje aktualnie i co nas wszystkich dotyczy, moja propozycja rozwiązania jakiegoś problemu - mogą być przypadkowo dostrzeżone przez "Wielkich" naszego świata politycznego i - mam taką nadzieję - wpłynąć na "bieg lawiny".

poniedziałek, 1 stycznia 2018



Marsz, marsz, prezesie z ziemi polskiej do chińskiej

No i odbył sie wiekopomny marsz






zdjęcie z zasobów WP /PAP Andrzej Hrechorowicz/
   Był i przeszedł - marsz, który za sprawą prezesa lub jego złych doradców uwłacza pamieci ofiar stanu wojennego. Tu, okragła rocznica tragicznych dla wydarzeń sprzed 30 lat stała sie okazją do wyładowania własnej frustracji prezesa, który na siłę , po ostatnich porażkach politycznych, pragnie zakcentować swoją obecność na na polskiej scenie. W tym - mam nadzieję - jednym z ostatnich ataków szalonej nienawiści i bezradności wspomagała prezesa wielotysięczna rzesza ściągnietych z całej Polski "prawdziwych patriotów", "prawdziwych katolików" (czytałem zaproszenie w ND pisane dużym nagłówkiem). Znamy takie zorganizowane "zjazdy gwiaździste " z "wyrazami poparcia",  jeszcze z czasów PRL-u. Nauka nie poszła w las, ludzie nie wyzbyli się nawyków, albo .... nie odcięli zupełnie pępowiny od Polski Ludowej. Żeby nie czuli sie urażeni  samodzielnie myślący nasi przyjaciele, nie będę próbował dociekać, ilu z uczestników tego marszu szło z własnego przekonania, ilu z ciekawości, ilu zaś z tego powodu, że  wyłączyli swoje myślenie i ulegli socjotechnicznym zabiegom prezesa i jego obecnego sztabu. 
- Cieszę się, bardzo się cieszę, że patrzę tutaj na Aleje Ujazdowskie i nie widzę końca tego pochodu, nie widzę końca tego zgromadzenia - powiedział prezes , chcąc jakoś wynagrodzić tłumom niewygody podróży z różnych krańców Polski
   A ja nie dziwię się , że prezes patrzy, patrzy i nie może dojrzeć końca. Choćby i na palcach stawał , też by nie widział, otoczony przerastającymi go wzrostem ochroniarzami  i wielbicielami .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz