zmierzch boga
Wojna domowa, czy dogryzanie się "watahy"?
Proszę nie brać dosłownie określenia, jakiego niefortunnie użył swego czasu min. Radosław Sikorski, dlatego zastosowałem tu cudzysłów dla podkreśklenia swojego dystansu. Nie mniej jednak, określenie to tutaj mi pasuje.
Rozstanie "ziobrystów" z PiS-em i prezesem stało sie faktem i sadzę, że nawet oni nie wierzyli w sens pisania listu, odwoływania sie od decyzji sądu partyjnego, w chęć prezesa do rozmowy z nimi. Zbyt dobrze znają prezesa i wiedzą, na co go stać. Znają wszystkie jego reakcje, sposób myślenia. Wszak byli przez tyle lat bezpośrednio "podłączeni" pod niego. Teraz, gdy ich odcięli - sami się podłączając - panowie Hofman i Błaszczak, rozpoczęli socjotechniczne zagranie, mające na celu uświadomienie pisowskiemu elektoratowi, że oni chcą dobra PiS-u i całej prawicy, tylko właśnie "tamta strona" jest w błędzie - nie prezes Kaczyński, lecz ludzie z jego najbliższego otoczenia.
Kiedy działania najbliższego otoczenia prezesa (przy jego zupełnej bezwolności w podejmowaniu decyzji) spełniły ich oczekiwania, przystąpili już "z czystym sumieniem" do tworzenia swojego nowego ugrupowania, grając samemu prezesowi na nosie. Już niedługo - jestem tego pewien - dojdzie do poważniejszej konfrontacji, gdyż stado wierne prezesowi zaczną opuszczać kolejni realnie myślący politycy, upatrując swoją przyszłość polityczną u boku bardziej prężnego i młodszego lidera nowego ugrupowania.
List prezesa obwiniający rozłamowców za przegrane wybory jest śmiechu wart. Świadczy jednak o tym, że prezes Jarosław Kaczyński nie jest już zdolny do racjonalnej oceny sytuacji, że jego zmysł polityczny powoli wygasa, że jest wprawdzie nadal dość silną osobowością, ale już bez tej pierwotnej charyzmy, dzięki której potrafił przekonywać do siebie ludzi. Wydaje się tkwić w wyimaginowanym świecie, który sobie przez ten okres stworzył i w ktorym skutecznie utrzymują go ludzie z najbliższego otoczenia - jego obecna kamaryla, do której nie tak dawno jeszcze należeli niektórzy "rozłamowcy", a Jacek Kurski szczególnie.
Warto teraz przyjrzeć się tym "podłączonym", czy też "przyssanym" do prezesa i praktycznie podpowiadającym mu strategię działania. Popatrzmy na pierwszych dwóch: "młode wilki" - jak ktoś ich nazwał, to Mariusz Błaszczak - bardzo medialny, elegancko wysławiający się, mający na wszelkie zaskakujące pytania dziennikarzy zawsze gotową odpowiedź, potrafiący Donaldem Tuskiem i Platformą Obywatelską "obetrzeć sobie usta" przy każdej wypowiedzi; drugi, zwany "ustami prezesa" Adam Hofman - kipiący ambicją i nieustępliwością w atakowaniu niedawnych kolegów - zazwyczaj butny lub bufoniasty i niegrzeczny zarazem wobec starszych izasłużonych, mądrzejszych od niego ludzi.
Nie będę przedstawiał więcej polityków PiS - mniej lub bardziej zaangażowanych w utrzymywanie prezesa w tym iracjonalnym świecie. Słychać ich od czasu do czasu, jak choćby Ryszarda Czarneckiego, Mariusza Kamińskiego, Beatę Szydło, Joachima Brudzińskiego.Znamy wszyscy ich wypowiedzi i wiemy, na co ich stać. Z tych wymienionych, chyba Mariusz Kamiński zostanie na dłużej "podłączony" do prezesa, bowiem ma wobec niego, jako były szef CBA, szczególne zasługi.
Skoro są "ostre wilczki" obecne przy swoim szefie i "szczwane wilki", które musiały opuścic stado, więc wojna wisi w powietrzu i niebawem będziemy świadkami zażartej walki o władzę nad duszami i świadomością "prawicowych" Polek i Polaków, w tym toruńskiego radia i niektórych proboszczów.Oj, będzie się działo....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz