Ten blog powstał z potrzeby swobodnego wypowiedzenia sie na tematy polityczne, albowiem od dzieciństwa odczuwam skutki wydarzeń politycznych, sam jakiś czas zajmowałem sie czynnie polityką i nie mogę się od niej uwolnić. Można powiedzieć, że jestem nią zarażony. Życie polityczne w kraju i na świecie obserwuję z tzw. prowincji, tj. średniej wielkości miasta położonego na wschodnich krańcach RP, ale miasta, które ma procentowo największą liczbę swoich przedstawicieli w Parlamencie. To o czymś mówi, a także to, że jeden z nich jest moim uczniem. A poza tym, każdemu z nich osobiście ściskałem rękę. Niektórych uważam za swoich przyjaciół. Mam więc powody, by publicznie wypowiadać sie na tematy polityczne. Po co? Bo mam taką nadzieję, że mój głos, moja opinia o tym, co się dzieje aktualnie i co nas wszystkich dotyczy, moja propozycja rozwiązania jakiegoś problemu - mogą być przypadkowo dostrzeżone przez "Wielkich" naszego świata politycznego i - mam taką nadzieję - wpłynąć na "bieg lawiny".

poniedziałek, 1 stycznia 2018


O inności usankcjonowanej odpowiednią ustawą


Związki specjalne
   Debata na temat inności i  zrównania osób nieco innych z prawami tych nie-innych ( sądzę, że dziś za użycie  określenia "normalnych", można być okrzyknietym mianem homofoba i wyklętym ze społeczności  ludzi postępowo-myślących) trwa , wkraczając na sejmową arenę. A wszystko to za przyczyną superlewicowej partii Janusza Palikota, której wejście do Sejmu w minionych wyborach (za co J.Palikot podziękował także środowiskom superprawicowym ) oznacza polaryzację światopoglądową społeczeństwa polskiego, zwłaszcza tej jego młodszej części.
    Debata oraz   wyniki głosowania w Sejmie stają sie dziś przyczyną dywagacji nad  pozycja premiera Tuska w partii rządzącej oraz losem min.Gowina, który wypowiedział się "niepoprawnie" i niezgodnie z oczekiwaniami premiera. Komentatorzy polityczni wyciagają już daleko idące wnioski z tego wydarzenia, zwłaszcza, że po słowach  min.Gowina premier Tusk z trybuny sejmowej orzekł, że jest to tylko osobiste, stanowisko posła, co znaczy, że poseł ten  wypowiedział się zgodnie ze swoim sumieniem , gdyż  w kwestiach światopoglądowych podczas głosowania nie obowiazuje dyscyplina partyjna. Min. Gowin (nie pamiętam już, czy zapytany  przez kogoś z opozycji)  orzekł, że ani jeden z przedstawionych projektów    ustawy o związkach partnerskich nie jest zgodny z Konstytucją  RP.
    Minister  sprawiedliwości powinien pilnować, by przestrzegano przepisów konstytucyjnych i to właśnie zrobił . Gdyby którykolwiek projekt został uchwalony, wówczas opozycja prawicowa  wniosłaby skargę do Trybunału Konstytucyjnego, a ten orzekłby tak, jak to zrobił Jarosław Gowin. Zatem, minister uchronił Sejm przed uchwaleniem jeszcze jednego bubla prawnego.
   Znowu nad całą sprawa ciąży unijny  nakaz uchwalenia tej ustawy. I to mnie wkurza . Niedawno jakaś inna komisja unijna nakazała zlikwidować  w Polsce tzw."Okna życia", bo to nie pozwala poznać dzieciom ich biologicznych matek.
    To, że w Unii Europejskiej jest ostatnio modne  przyznawanie się do gejowstwa lub lesbijstwa, nie znaczy wcale, że Polska - państwo  należące do Unii Europejskiej - musi  też "być trendy" i w związku z tym zmieniać  oparte na tradycyjnych, chrześcijańskich wartościach normy zachowania społecznego.
   Odmienność w upodobaniach seksualnych, której praktyczne realizowanie określa się  dziś eufemistycznie "kochaniem się inaczej", znana  i praktykowana była już w starożytności. Ma swoje odzwierciedlenie w literaturze, w dziełach filozoficznych. Przejęliśmy z kultury starożynych Greków i Rzymian wiele, ale nasza kultura opiera się głównie na kulturze chrześcijańskiej, której podstawą jest "Biblia". W "Biblii" mamy jasno określone również zachowania seksualne człowieka jako naturalne , zgodne z prawem Bożym. Wszelkie odstępstwa od normy są potępione. Onan został zgładzony, miasta Sodoma i Gomora uległy zatracie, gdyż działy się tam ...no właśnie -  odstępstwa od normy w seksualnych zachowaniach mieszkańców , obrażajace Boga.
    Dzisiaj w Polsce, tak jak w innych krajach europejskich, czy w Stanach Zjednoczonych, przyznanie sie do posiadania innej orientacji seksualnej nikogo nie dziwi. Nikt z tych ludzi nie jest pozbawiany praw obywatelskich, nikt z tego powodu nie traci przyjaciół. Już to nie szokuje, chyba, że tabloidy nadadzą temu rangę sensacji dnia. Nie rozumiem jednak, dlaczego ta grupa "kochajacych sie inaczej" tak głośno manifestuje swoją odmienność i domaga się ustawowego usankcjonowania swych związków. Na Zachodzie też zaczynało się od manifestowania, a potem pary gejowskie i lesbijskie zaczęły zawierać małżeństwa, sankcjonując tym samym adopcję dzieci. Powstaje coś na wzór rodziny, z tym, że mamę zastępuje inny pan (w związku gejowskim), lub tatę (w związku lesbijskim) inna pani. Jest to zatem nienormalna forma życia rodzinnego, jakaś atrapowa rodzina, w której dziecko, gdy zacznie coś wiecej rozumieć, będzie zdezorientowane, a być może i  nieszczęśliwe.
    Odmienna orientacja seksualna jest upośledzeniem, gdzie osoba nim dotknięta  niczemu nie jest winna. Ta orientacja może być od urodzenia, lub też nabyta w późniejszej fazie rozwojowej na skutek błędów  rodziców, czy też kontaktu z pedofilem. Oczywiście, jest to stan przykry dla osoby dotknietej tym upośledzeniem, tak jak stan innego kalectwa wrodzonego lub nabytego jest przykry i bolesny dla tychże kalek. Wiążą się z tym stanem naturalne ograniczenia, które można zminimalizować , ale nie pokonać . Jest jednak różnica. Osoby upośledzone fizycznie, czy psychicznie nie chwalą się w manifestacyjny sposób swoim kalectwem. Walczą o równe traktowanie w pracy, w środowisku, o zniesienie barier technicznych utrudniających im normalne funkcjonowanie, ale nie stoi za nimi olbrzymie lobby, więc nie krzyczą tak głośno jak ci, którzy chcą tylko kochać się inaczej. Znam osobiście kilka osób o odmiennej orientacji, które swoją odmienność znoszą z pokorą, bez jej  manifestowania i praktykowania i te osoby darzę ogromnym szacunkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz