Po co ta gra Władymir?
Po co ta gra Władymirze?
Krymski kocioł. Była już krymska wojna. Teraz na półwyspie znów Władymir rozpala ognisko.
Że to on, Władymir Putin stoi za dziwnymi ruchami wojsk floty czarnomorskiej (niby w ramach ćwiczeń), że to z jego polecenia znakomicie uzbrojeni "nieznani ludzie" w nieoznakowanych mundurach opanowali budynek krymskiego parlamentu, że to w ramach jego "gry wstępnej", nie dające się zidentyfikować oddziały zbrojne, mówiące po rosyjsku ,opanowały lotnisko i inne administracyjne budynki w głównych miastach Krymu - to wszystko jest wiadome całemu światu.Tej prawdy jest świadomy nawet polityczny laik.
Od kilkudziesięciu lat ta sama metoda jest stosowana przez Rosję, a kiedyś przez Związek Sowiecki. Teraz mydlenie oczu światu , że Putin jest za integralnością terytorium Ukrainy, a działające i "milczące " na terenie Krymu formacje zbrojne to nie są rosyjskie wojska, jest elementem wyrafinowanej, cynicznej gry Władymira .
O co chodzi? Odpowiedź jest prosta: o zachowanie wpływów , o uczynienie z Krymu karty przetargowej do wywierania nacisków politycznych na Ukrainę i państwa ją wspierające. Wreszcie, chodzi o podreperowanie osobistego prestiżu samego Władymira , byłego "kagiebowca" , który wprawdzie już teraz odgrywa w swoim kraju rolę cara, ale niezbyt mu się spisał jego sługus i pajac Wiktor w okresie trwania igrzysk i utracił kontrolę nad Ukrainą. Bo bunt społeczeństwa ukraińskiego i zwycięstwo Majdanu to osobista porażka cara Władymira, nad którą nie może on przejść do porządku dziennego. Tylko, jeszcze zbyt wcześnie po niedawnej Olimpiadzie, będącej symbolem jedności i braterstwa narodów, by oficjalnie , bez pardonu, swoją rosyjską pięścią zdławić wolnościowe zapędy ukraińskiego narodu.
Tak jest, Władymirze. Jeśli myślisz, że są jeszcze w wolnym świecie głupcy, którzy wierzą w twoje łgarstwa, i szczerość twoich intencji, to grubo się mylisz.
A ci, "nieznani", to wcale nie są niewinne krasnoludki z bajki, to nie są kosmici. Oni mówią po rosyjsku, Władymirze, i ty o tym doskonale wiesz, bo to są twoi ludzie.
Krymski kocioł. Była już krymska wojna. Teraz na półwyspie znów Władymir rozpala ognisko.
Że to on, Władymir Putin stoi za dziwnymi ruchami wojsk floty czarnomorskiej (niby w ramach ćwiczeń), że to z jego polecenia znakomicie uzbrojeni "nieznani ludzie" w nieoznakowanych mundurach opanowali budynek krymskiego parlamentu, że to w ramach jego "gry wstępnej", nie dające się zidentyfikować oddziały zbrojne, mówiące po rosyjsku ,opanowały lotnisko i inne administracyjne budynki w głównych miastach Krymu - to wszystko jest wiadome całemu światu.Tej prawdy jest świadomy nawet polityczny laik.
Od kilkudziesięciu lat ta sama metoda jest stosowana przez Rosję, a kiedyś przez Związek Sowiecki. Teraz mydlenie oczu światu , że Putin jest za integralnością terytorium Ukrainy, a działające i "milczące " na terenie Krymu formacje zbrojne to nie są rosyjskie wojska, jest elementem wyrafinowanej, cynicznej gry Władymira .
O co chodzi? Odpowiedź jest prosta: o zachowanie wpływów , o uczynienie z Krymu karty przetargowej do wywierania nacisków politycznych na Ukrainę i państwa ją wspierające. Wreszcie, chodzi o podreperowanie osobistego prestiżu samego Władymira , byłego "kagiebowca" , który wprawdzie już teraz odgrywa w swoim kraju rolę cara, ale niezbyt mu się spisał jego sługus i pajac Wiktor w okresie trwania igrzysk i utracił kontrolę nad Ukrainą. Bo bunt społeczeństwa ukraińskiego i zwycięstwo Majdanu to osobista porażka cara Władymira, nad którą nie może on przejść do porządku dziennego. Tylko, jeszcze zbyt wcześnie po niedawnej Olimpiadzie, będącej symbolem jedności i braterstwa narodów, by oficjalnie , bez pardonu, swoją rosyjską pięścią zdławić wolnościowe zapędy ukraińskiego narodu.
Tak jest, Władymirze. Jeśli myślisz, że są jeszcze w wolnym świecie głupcy, którzy wierzą w twoje łgarstwa, i szczerość twoich intencji, to grubo się mylisz.
A ci, "nieznani", to wcale nie są niewinne krasnoludki z bajki, to nie są kosmici. Oni mówią po rosyjsku, Władymirze, i ty o tym doskonale wiesz, bo to są twoi ludzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz