Rozmowa z Ojczyzną
Jeszcze ciszej Cię szepcę
Jeszcze ciszej Cię szepcę
Ojczyzno…..
gdy wokół
tyle wrzasku, jazgotu,
- sztandary bez proporczyków,
przemarsze nie w imię miłości;
oni nie – jak pisał poeta –
do Twoich się kolan
z pokłonem cisną i radą;
pięść zaciśniętą mają
i oczy wściekłością zajadłe,
a w drugim ręku
krzyż Zbawiciela
- większy, mniejszy -
nieważne, bo nie do modlitwy tym razem,
tak jak Ty –
nie do miłości -
szargana po bruku Warszawy
w imię prawa, prawdy,
w imię niby-pamięci,
co jednym tylko ma służyć.
(Chichot Szatana, który znowu postanowił go opętać, jak kiedyś Kordiana. I chyba mu się udało, tylko ten „Kordian” nie jest poetą. Więc może Pankracego? Wszak jego celem – też zniszczenie hrabiego)
………………………………………………………………………………
„Tyleś razy we krwi skąpana”
-śpiewaliśmy ze łzami w oczach,
ściśniętymi miłością gardłami,
kiedy strach tłamsił nadzieję
a brat brata zabijał,
bo „obcy” miał ręce zajęte.
Słyszałem teraz ……
tłum Cię śpiewał
w Warszawie,
w marszu
na Pałac, przed Pałac ( obojętnie, na jedno wychodzi),
tak żądny zemsty:
za smutek jego,
za nieudolność jego,
za porażkę jego,
za samotność jego
za brata jego;
za człowieka z charyzmą,
który słowem
żongluje zgrabnie
jak na arenie,
choć i jemu zdarzają się wpadki.
Pytałaś poetę, Ojczyzno,
słysząc idące pomruki:
„cóż to za moc je poduszcza?”
To wróg się czaił zza miedzy,
zbrojny ciężkim orężem;
to Szatan gotował Ci dolę
na długie lata niewoli
i wtedy synów najlepszych
straciłaś i córki…
………………………………
Potem Twój Naród
powstał zbudzony
Duchem, co zstąpił
na głos potężniejszy od spiżu,
Tego, którego krew
„dawne bohatery”,
a imię ……
to syn Twój najmilszy,
Namiestnik Kościoła,
którego słuchaliśmy,
ale nie do końca
uważnie……
bo nie miało być
tych pięści zaciśniętych,
warg wykrzywionych przekleństwem,
szyderstwem,
szargania Cię jak dziwką….
(Na krótki czas staliśmy się jednością, przywaleni ciosem, gdy ryk syren oznajmił światu
dwa słowa: Katyń – Smoleńsk. Ustał również chichot Szatana…na moment tylko).
………………………………………………………………………………………………………
Nie umiem krzyczeć, Ojczyzno,
choć krzyknąć chyba należy,
że pieśń ta dziś brzmi fałszywie,
bo żadnych łańcuchów i kajdan
wraz z Tobą już nikt nie dźwiga -
jedynie starych upiorów brzemię
zniewala nasze umysły;
jadem się cisną spod czaszki
słowa jak noże przez wargi
by zabić brata i siostrę
w imię szatańskiej idei…
…………………………………………………………………………………………………..
Dlatego ciszej Cię szepcę
Moja Kochana Ojczyzno.
13.04.2011
Jeszcze ciszej Cię szepcę
Ojczyzno…..
gdy wokół
tyle wrzasku, jazgotu,
- sztandary bez proporczyków,
przemarsze nie w imię miłości;
oni nie – jak pisał poeta –
do Twoich się kolan
z pokłonem cisną i radą;
pięść zaciśniętą mają
i oczy wściekłością zajadłe,
a w drugim ręku
krzyż Zbawiciela
- większy, mniejszy -
nieważne, bo nie do modlitwy tym razem,
tak jak Ty –
nie do miłości -
szargana po bruku Warszawy
w imię prawa, prawdy,
w imię niby-pamięci,
co jednym tylko ma służyć.
(Chichot Szatana, który znowu postanowił go opętać, jak kiedyś Kordiana. I chyba mu się udało, tylko ten „Kordian” nie jest poetą. Więc może Pankracego? Wszak jego celem – też zniszczenie hrabiego)
………………………………………………………………………………
„Tyleś razy we krwi skąpana”
-śpiewaliśmy ze łzami w oczach,
ściśniętymi miłością gardłami,
kiedy strach tłamsił nadzieję
a brat brata zabijał,
bo „obcy” miał ręce zajęte.
Słyszałem teraz ……
tłum Cię śpiewał
w Warszawie,
w marszu
na Pałac, przed Pałac ( obojętnie, na jedno wychodzi),
tak żądny zemsty:
za smutek jego,
za nieudolność jego,
za porażkę jego,
za samotność jego
za brata jego;
za człowieka z charyzmą,
który słowem
żongluje zgrabnie
jak na arenie,
choć i jemu zdarzają się wpadki.
Pytałaś poetę, Ojczyzno,
słysząc idące pomruki:
„cóż to za moc je poduszcza?”
To wróg się czaił zza miedzy,
zbrojny ciężkim orężem;
to Szatan gotował Ci dolę
na długie lata niewoli
i wtedy synów najlepszych
straciłaś i córki…
………………………………
Potem Twój Naród
powstał zbudzony
Duchem, co zstąpił
na głos potężniejszy od spiżu,
Tego, którego krew
„dawne bohatery”,
a imię ……
to syn Twój najmilszy,
Namiestnik Kościoła,
którego słuchaliśmy,
ale nie do końca
uważnie……
bo nie miało być
tych pięści zaciśniętych,
warg wykrzywionych przekleństwem,
szyderstwem,
szargania Cię jak dziwką….
(Na krótki czas staliśmy się jednością, przywaleni ciosem, gdy ryk syren oznajmił światu
dwa słowa: Katyń – Smoleńsk. Ustał również chichot Szatana…na moment tylko).
………………………………………………………………………………………………………
Nie umiem krzyczeć, Ojczyzno,
choć krzyknąć chyba należy,
że pieśń ta dziś brzmi fałszywie,
bo żadnych łańcuchów i kajdan
wraz z Tobą już nikt nie dźwiga -
jedynie starych upiorów brzemię
zniewala nasze umysły;
jadem się cisną spod czaszki
słowa jak noże przez wargi
by zabić brata i siostrę
w imię szatańskiej idei…
…………………………………………………………………………………………………..
Dlatego ciszej Cię szepcę
Moja Kochana Ojczyzno.
13.04.2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz