Ten blog powstał z potrzeby swobodnego wypowiedzenia sie na tematy polityczne, albowiem od dzieciństwa odczuwam skutki wydarzeń politycznych, sam jakiś czas zajmowałem sie czynnie polityką i nie mogę się od niej uwolnić. Można powiedzieć, że jestem nią zarażony. Życie polityczne w kraju i na świecie obserwuję z tzw. prowincji, tj. średniej wielkości miasta położonego na wschodnich krańcach RP, ale miasta, które ma procentowo największą liczbę swoich przedstawicieli w Parlamencie. To o czymś mówi, a także to, że jeden z nich jest moim uczniem. A poza tym, każdemu z nich osobiście ściskałem rękę. Niektórych uważam za swoich przyjaciół. Mam więc powody, by publicznie wypowiadać sie na tematy polityczne. Po co? Bo mam taką nadzieję, że mój głos, moja opinia o tym, co się dzieje aktualnie i co nas wszystkich dotyczy, moja propozycja rozwiązania jakiegoś problemu - mogą być przypadkowo dostrzeżone przez "Wielkich" naszego świata politycznego i - mam taką nadzieję - wpłynąć na "bieg lawiny".

poniedziałek, 1 stycznia 2018


Ryśkowi Wojtasikowi


Odszedł Ryszard Wojtasik
    Nasze ścieżki przecinały się w okresie stanu wojennego, choć nic nie wiedzieliśmy o sobie.Wtedy docierały do mnie materiały Solidarności Dolnośląskiej, kasety z nagraniami piosenek "zakazanych". Dopiero w sobotę, podczas pogrzebu na cmentarzu dowiedziałem się, że łącznikiem przewożącym je konspiracyjnie, był Rysiek Wojtasik. Dowiedziałem się o Nim również wielu innych  rzeczy, a wydawało mi się, że już zdążyłem dobrze Go poznać.
    Osobiście Ryśka poznałem kilka lat temu na imieninach w rodzinie mojej żony, gdzie przybył wraz ze swoim młodszym bratem Staszkiem prosto z sierpniowej pielgrzymki do sanktuarium maryjnego w Kalwarii Pacławskiej. Staszek specjalnie przyjechał z RPA, by wziąć w niej udział wraz z Ryśkiem, jak to czynili  bez przerwy każdego roku od lat szkolnych.
     Wiedziałem, że Rysiek pracuje jako elektronik w centrali TP, że jest  "starym solidarnościowcem", przyjaźni sie z Kornelem Morawieckim z "Solidarności Walczącej". Mieliśmy wspólny język i choć różniliśmy się w poglądach na obecne wydarzenia polityczne, to darzyliśmy się ogromna sympatią.
   Rysiek był "oryginałem" - jak określaliśmy Go wraz z żoną , ale też tak obydwaj z bratem o sobie mówili. Dziś myślę, że jako romantyk, idealista nie pasował do obecnej  rzeczywistości. Dużo by o tym mówić ... może innym razem, w jakichś wspominkach. Bo takie wspominki powinno Mu się poświęcić i to nie  jeden raz.
   Ostatni raz widzieliśmy sięz Ryśkiem w październiku na weselu córki Jego kuzyna w Sieniawie. Już wtedy wiedziałem o  ciężkiej chorobie, którą  "odpuścił ", zdając się na "wolę Bożą". Ale, z drugiej strony, chciał żyć. Rozmawialiśmy serdecznie  i szczerze w kąciku sali balowej. Zaproponowałem i.. zdaje się, że przekonałem Go do podjęcia pewnej terapii. Dziękował ze łzami w oczach. Bo Rysiek był bardzo wrażliwy. Powiedziałem:  - Ryśku, bedę nieustannie modlił  się w Twojej intencji. - I  obietnicy dotrzymałem.
    Niespełna  miesiąc temu otrzymałem od Ryśka SMS-a, tak jak wielu jego przyjaciół, po powrocie ze zorganizowanego  leczenia w RPA. Pisał, że przerzuty są już tak rozległe, iż praktycznie nie ma  szans na poprawę.Idzie do hospicjum. Dwa tygodnie temu kuzyn poinformował , że sytuacja jest już beznadziejna.
     W sobotę 5 marca  w Jarosławiu, skąd Rysiek pochodził, Kolegiata, w której wystawiono trumnę, pełna była Jego przyjaciół - tych z zakładu pracy, z "Solidarności Walczacej" z Wrocławia wraz zpocztem sztandarowym i tych z Jarosławia . Nie wiedziałem, że tyle osób przybędzie. Po Mszy świętej żałobnej z piekną homilią ukazującą wielkość  tego skromnego, niepozornego człowieka, nastąpiła część pożegnalna - odczytanie listów bratanic z drugiego krańca świata, pożegnanie od brata, od przyjaciół, odznaczenie pośmiertne krzyżem solidarnościowym.  Ileż to nowych rzeczy dowiedziałem sie o Ryśku; jakże Jego  postać urosła do rangi wielkiego bohatera czasów trudnych, "czasów strachu, łez i nadziei" ... i bohatera czasów współczesnych.
    Przed złożeniem trumny do grobu przedstawiciele "Solidarności Walczącej", "Solidarności" Regionu Dolny Śląsk, Stowarzyszenia Osób Represjonowanych  w Stanie Wojennym w Jarosławiu (dlaczego nikt nie powiadomił zarządów miejscowej "Solidarności"?) jeszcze raz pożegnali Ryśka, oddajac Mu hołd. Widzialem łzy w oczach Jego kolegów klasowych. Po kolejnym przemówieniu wyjawiającym zasługi Ryśka dla "Solidarności"  w okresie stanu wojennego, rozległo się nagranie audycji Radia Solidarność , którego współtwórcą był Rysiek i za które był aresztowany przez SB.
   Gdy składano trumnę z ciałem Ryśka do grobowca rodzinnego, zaintonowano popularną w okresie stanu wojennego "Pieśń konfederatów barskich". "Nigdy z królami nie pójdziem w alianse..." - słowa te, śpiewane łamiącymi sie ze wzruszenia głosami, znamiennie brzmiały wśród oczekujacych na wiosenne przebudzenie starych, cmentarnych drzew oraz grobowców,  szczególnie zaś tego nieopodal, kryjącego szczątki powstańca z 1863 r., również jarosławianina. Jakże historia lubi splatać się ze współczesnością. Przypadek, czy też znak jakiś? 
   Spoczywaj Ryśku w pokoju.  "A jesli komu droga otwarta do nieba, / Tym, co służą ojczyźnie" (J.Kochanowski, Pieśń XII)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz