Ten blog powstał z potrzeby swobodnego wypowiedzenia sie na tematy polityczne, albowiem od dzieciństwa odczuwam skutki wydarzeń politycznych, sam jakiś czas zajmowałem sie czynnie polityką i nie mogę się od niej uwolnić. Można powiedzieć, że jestem nią zarażony. Życie polityczne w kraju i na świecie obserwuję z tzw. prowincji, tj. średniej wielkości miasta położonego na wschodnich krańcach RP, ale miasta, które ma procentowo największą liczbę swoich przedstawicieli w Parlamencie. To o czymś mówi, a także to, że jeden z nich jest moim uczniem. A poza tym, każdemu z nich osobiście ściskałem rękę. Niektórych uważam za swoich przyjaciół. Mam więc powody, by publicznie wypowiadać sie na tematy polityczne. Po co? Bo mam taką nadzieję, że mój głos, moja opinia o tym, co się dzieje aktualnie i co nas wszystkich dotyczy, moja propozycja rozwiązania jakiegoś problemu - mogą być przypadkowo dostrzeżone przez "Wielkich" naszego świata politycznego i - mam taką nadzieję - wpłynąć na "bieg lawiny".

poniedziałek, 1 stycznia 2018


W tej hecy z


Mój komentarz jest krótki : CHŁOPCY NADAL BAWIĄ SIĘ W PIASKOWNICY.
      Dostanie się  tak jednym, jak i drugim. Tak nie uprawia się polityki ważnej ze względu na interes  państwowy. To głupota i brak odpowiedzialności, małostkowość, którą wykazali sie nasi "mężowie stanu".
      O kandydaturze Radosława Sikorskiego na szefa NATO mówiło się na najwyższych szczeblach władzy od dawna. Doszło nawet do zaskakujących "gestów dobrej woli" ze strony  obu zwaśnionych obozów (sprawa min. Fotygi) w ramach wspólnego poparcia Radka Sikorskiego na forum miedzynarodowym. Sam zainteresowany z początku milczał, potem publiczne zaprzeczał, jakoby chciał kandydować. Ale powszechnie wiadomo było, że  to stanowisko nikomu innemu, tak jak jemu, się nie należy. I chyba on sam miał takie przekonanie.
     Cóż zatem należało zrobić, aby polski kandydat wygrał ? Należało od słow przejść do czynów. A owe czyny to:
                 -wspólne, rządowo-prezydenckie rozmowy (bezpośrednie) ponad podziałami i osobistymi animozjami, oraz opracowanie     jednolitej strategii działania;
                 -wysłanie sygnałów do innych krajów za pomocą  służb dyplomatycznych z Kancelarii Prezydenta ( we współpracy z MSZ) o zamiarze zgłoszenia kandydatury Polaka i agitowanie za nim ( głównie  w USA, Niemczech, Francji i Anglii).
                 -szukanie poparcia u sąsiadów;
                 -oficjalne zgłoszenie w odpowiednim czasie polskiego kandydata;
                 -zaprzestanie na ten czas wojny słownej, wzajemnych ataków, szpilek itp., dla pokazania światu, że jesteśmy krajem ludzi rozsądnych;
                 -wzajemne komunikowanie się Kancelarii Premiera z Kancelarią Prezydenta w kwestii poczynionych kroków.
       To niewiele. Nie wolno było wysyłać do przezydenta pisma podpisanego przez podsekretarza stanu, nie wolno było używać słowa "INSTRUKCJA", nie wolno było informować prezydenta  o stanowisku rządu dopiero w samolocie. Nie wolno też było dopuszczać do dywagacji mediów na temat samolotu krzeseł itp. (przecież za granicą też to słuchaja i czytają), więc premier i prezydent winni sami wydać - po wzajemnym porozumieniu się - stosowne oświadczenie.
      Z kolei Kancelaria Prezydenta powinna również podjąć działania, by wcześniej ustalić wspólne stanowisko. A jeżeli już dotarło pismo (instrukcja)  podpisane  przez urzędnika niższego szczebla, można było zgłosić premierowi zaistniałe uchybienie i zażądać oficjalnego pisma od niego. Doprawdy, dwie godziny na załatwienie takiej sprawy wystarczyłyby z pewnością. I mógł się prezydent poczuć nieco urażony forma powiadamiania, ale nie powinien dla dobra sprawy obrażać się, a potem robić to, co zrobił. Cóż, że w obecności prezydenta Obamy mówili z premierem jednym głosem, gdy  kindżały trzymane w drugiej ręce za plecami błyszczały groźnie, gotowe w każdej chwili do użycia. I znowu mamy niepotrzebne wojownicze wypowiedzi polityków PO-PiS-u, znowu rozwrzaskują się media, podsycając atmosferę wzajemnej nienawiści i znowu na świecie dziwią się Polakom, spośród których wywodzą się  takie dwie wielkie postacie jak Jan Paweł II i Lech Wałęsa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz