Z tarczą, czy bez tarczy?
Wszyscy wiemy, że wokół tego tematu toczy się gra strategiczna między największymi inżynierami od wojny i pokoju, a my z Czechami staliśmy się nie tylko najważniejszym polem tej gry, ale też większymi niż pionki figurami. Nic więc dziwnego, że udział w niej budzi tyle emocji, a pomniejsi inżynierowie od od gierek polsko-polskich chcą również coś z tego wykrzesać dla podniesienia prestiżu swojego urzędu i partii. A zatem w ruch idą słowa-hasła typu: racja stanu, honor, godność, bezpieczeństwo narodowe,wierność sojusznicza, partnerstwo etc.I nic w tym dziwnego, i nic złego. Nie będę się wypowiadał na temat słuszności decyzji premiera Tuska, ani zabiegów prezydenta Kaczyńskiego. Oni wzięli na swoje barki odpowiedzialność za losy narodu, a ja jestem zbyt mały i na dalekiej prowincji, by mieć na to konkretny wływ. Zresztą, gdy słucham jednych i drugich graczy,gdy wypowiadają sie eksperci jednej czy drugiej opcji a media podgrzewają atmosferę wokół tarczy, to sam już nie jestem pewien, czy jeszcze pół roku temu miałem rację, popierając ideę tarczy.Denerwuje mnie jednak w tym sporze to, że opozycja antyrządowa, której organem prasowym jest obecnie "Nasz Dziennik", krytykuje decyzję premiera dla samej zasady. Oczywiście , argumenty są - jak powiedziałem - ważne, ale, gdyby premier podjął inną dezyzję, wyrażającą zgodę na instalację tarczy na warunkach proponowanych przez Amerykanów, wówczas opozycja nie zostawiłaby na nim suchej nitki. Ale, widocznie na tym polega rola opozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz