10 października - Dzień papieski & miesięcznica tragedii smoleńskiej
"...A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Nigdy jedni przeciw drugim..." - Jan Paweł II o "Solidarności"
Przeżyliśmy DZIEŃ PAPIESKI.
Już tyle lat minęło od śmierci Wielkiego Nauczyciela Narodu, Jana Pawła II, a my nadal skupiamy sie na czczeniu w przeróżny sposób Jego pamięci - zawsze pięknie, podniośle, wzruszająco. Stawiamy pomniki , cytujemy słowa, odtwarzamy homilie, ale nie wgłębiamy się zbytnio w treści z tych słów płynące. Miernymi jesteśmy uczniami, skoro słowa papieża-Polaka do nas skierowane nie mogą przemienić nas wewnętrznie, nie "przerabiają nas w aniołów"- jak to życzył sobie jeden z naszych wieszczów narodowych. Nadal więc mamy kłótnie, nienawiść, podejrzliwość wzajemną , "wojnę posko-polską", której nic nie może zakończyć - nawet ta ogromna tragedia narodowa, pod Smoleńskiem, której kolejną miesięcznicę obchodzimy. Dziwnym trafem zbiegły sie jedne i drugie uroczystości w jednym dniu. I tak już będzie każdego 10 października w następnych latach.
Dobrze jednak, że pamietamy Jana Pawła II, że przybliżamy tę postać najmłodszym pokoleniom Polek i Polaków, które to pokolenia nie miały szczęścia być świadomymi świadkami jego pontyfikatu. Źle, że przedstawiciele lewicowych formacji politycznych, którzy deklaruja ogromny szacunek względem osoby Jana Pawła II, jednocześnie wypowiadają walkę wartościom, które On głosił jako najwazniejsze dla naszego narodu. Źle, że wielu duchownych (od wikarych, przez proboszczów , po niektórych biskupów), mających być pomocnikami w duchowej przemianie Narodu według zasad Ewangelii Chrystusowej i nauczania Jana Pawła II, zamiast łagodzić konflikty i prowadzić tenże Naród do jedności, aby ofiara smoleńska wydała właściwe owoce - uległo pokusie opowiedzenia się po jednej ze stron prowadzących walke polityczną.
W niedzielę wyruszyła pielgrzymka rodzin ofiar katastrofy do Smoleńska, na miejsce tej narodowej tragedii. Piękna , choć skromna była ta uroczystość, do której z sercem zapewne przygotowali się też Rosjanie. Wierzę, że nie bylo to tylko kurtuazyjne zachowanie. Płakałem, słysząc modlitwę kapłana połączoną ze śpiewanym lamentem wdowy, Pani Komorowskiej, organizatorki pielgrzymki. I nie tylko w tym momencie łzy cisnęły mi się do oczu.
W niedzielę na Wawelu, przed sarkofagiem ś.p. Marii i Lecha Kaczyńskich, z powagą, i autentycznym żalem przesuwał się długi korowód mieszkańców Krakowa i zapewne licznych osób z innych stron Polski. Była tez córka zmarłych, pani Marta Kaczyńska z dziećmi. Aby mogła w ciszy i skupieniu być sama z rodzicami, uczyniono piękny gest i zamknięto na chwilę kryptę dla innych osób oraz dziennikarzy.
Nie było tylko stryja pani Marty, który w tym czasie też czcił pamięć zmarłego brata, szwagierki i przyjaciół, ale w Warszawie i w inny sposób - bardziej polityczny, choć wcześniej był na Mszy świętej, po której, tradycyjnie już wziął udziął w marszu przed (na) Pałac Prezydencki. Patrzyłem i słuchałem. Jakże inne obchody - te w Smoleńsku i Katyniu oraz w Krakowie i te przed Pałacem Prezydenckim. Tam powaga, autentyczny żal, głębokie, z serc płynące modlitwy - tu, w Warszawie, tysięczny, czy też kilkutysięczny tłum ludzi na pewno, w dużej części modlący się głęboko i szczerze, ale bezradny wobec grupy przybyłej tu tylko i wyłącznie z nienawiści do obecnej władzy - do rządu, do urzedujacego prezydenta. Przybył ten drugi tłum, by przekształcić spotkanie "ku czci" w kolejną hucpę polityczną.
Słuchałem śpiewu czołowych polityków skupionych wokół prezesa. Choć były to znane pieśni religijne, które śpiewaliśmy również w okresie stanu wojennego, brzmiały tu fałszywie i niemrawo . O, jakże bardziej wymowny był śpiew-lament wdowy w Smoleńsku. I tam, w Smoleńsku żegnali się wszyscy obecni - pPolacy i Rosjanie z ogromnym namaszczeniem, czyniąc pełny znak krzyża na swych piersiach, oddając największą cześć, głęboki szacunek nie tylko tragicznie zmarłym, ale równięż temu symbolowi naszej wiary, którą ów gest oznacza. Tu, w Warszawie, na placu przed Pałacem Prezydenckim, trudno było z gestów polityków ujętych przez telewizyjną kamerę rozszyfrować, czy czynią znak krzyża, czy sprawdzają guziki swych palt, czy też odganiają komary.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z zasobów WP
Przeżyliśmy DZIEŃ PAPIESKI.
Już tyle lat minęło od śmierci Wielkiego Nauczyciela Narodu, Jana Pawła II, a my nadal skupiamy sie na czczeniu w przeróżny sposób Jego pamięci - zawsze pięknie, podniośle, wzruszająco. Stawiamy pomniki , cytujemy słowa, odtwarzamy homilie, ale nie wgłębiamy się zbytnio w treści z tych słów płynące. Miernymi jesteśmy uczniami, skoro słowa papieża-Polaka do nas skierowane nie mogą przemienić nas wewnętrznie, nie "przerabiają nas w aniołów"- jak to życzył sobie jeden z naszych wieszczów narodowych. Nadal więc mamy kłótnie, nienawiść, podejrzliwość wzajemną , "wojnę posko-polską", której nic nie może zakończyć - nawet ta ogromna tragedia narodowa, pod Smoleńskiem, której kolejną miesięcznicę obchodzimy. Dziwnym trafem zbiegły sie jedne i drugie uroczystości w jednym dniu. I tak już będzie każdego 10 października w następnych latach.
Dobrze jednak, że pamietamy Jana Pawła II, że przybliżamy tę postać najmłodszym pokoleniom Polek i Polaków, które to pokolenia nie miały szczęścia być świadomymi świadkami jego pontyfikatu. Źle, że przedstawiciele lewicowych formacji politycznych, którzy deklaruja ogromny szacunek względem osoby Jana Pawła II, jednocześnie wypowiadają walkę wartościom, które On głosił jako najwazniejsze dla naszego narodu. Źle, że wielu duchownych (od wikarych, przez proboszczów , po niektórych biskupów), mających być pomocnikami w duchowej przemianie Narodu według zasad Ewangelii Chrystusowej i nauczania Jana Pawła II, zamiast łagodzić konflikty i prowadzić tenże Naród do jedności, aby ofiara smoleńska wydała właściwe owoce - uległo pokusie opowiedzenia się po jednej ze stron prowadzących walke polityczną.
W niedzielę wyruszyła pielgrzymka rodzin ofiar katastrofy do Smoleńska, na miejsce tej narodowej tragedii. Piękna , choć skromna była ta uroczystość, do której z sercem zapewne przygotowali się też Rosjanie. Wierzę, że nie bylo to tylko kurtuazyjne zachowanie. Płakałem, słysząc modlitwę kapłana połączoną ze śpiewanym lamentem wdowy, Pani Komorowskiej, organizatorki pielgrzymki. I nie tylko w tym momencie łzy cisnęły mi się do oczu.
W niedzielę na Wawelu, przed sarkofagiem ś.p. Marii i Lecha Kaczyńskich, z powagą, i autentycznym żalem przesuwał się długi korowód mieszkańców Krakowa i zapewne licznych osób z innych stron Polski. Była tez córka zmarłych, pani Marta Kaczyńska z dziećmi. Aby mogła w ciszy i skupieniu być sama z rodzicami, uczyniono piękny gest i zamknięto na chwilę kryptę dla innych osób oraz dziennikarzy.
Nie było tylko stryja pani Marty, który w tym czasie też czcił pamięć zmarłego brata, szwagierki i przyjaciół, ale w Warszawie i w inny sposób - bardziej polityczny, choć wcześniej był na Mszy świętej, po której, tradycyjnie już wziął udziął w marszu przed (na) Pałac Prezydencki. Patrzyłem i słuchałem. Jakże inne obchody - te w Smoleńsku i Katyniu oraz w Krakowie i te przed Pałacem Prezydenckim. Tam powaga, autentyczny żal, głębokie, z serc płynące modlitwy - tu, w Warszawie, tysięczny, czy też kilkutysięczny tłum ludzi na pewno, w dużej części modlący się głęboko i szczerze, ale bezradny wobec grupy przybyłej tu tylko i wyłącznie z nienawiści do obecnej władzy - do rządu, do urzedujacego prezydenta. Przybył ten drugi tłum, by przekształcić spotkanie "ku czci" w kolejną hucpę polityczną.
Słuchałem śpiewu czołowych polityków skupionych wokół prezesa. Choć były to znane pieśni religijne, które śpiewaliśmy również w okresie stanu wojennego, brzmiały tu fałszywie i niemrawo . O, jakże bardziej wymowny był śpiew-lament wdowy w Smoleńsku. I tam, w Smoleńsku żegnali się wszyscy obecni - pPolacy i Rosjanie z ogromnym namaszczeniem, czyniąc pełny znak krzyża na swych piersiach, oddając największą cześć, głęboki szacunek nie tylko tragicznie zmarłym, ale równięż temu symbolowi naszej wiary, którą ów gest oznacza. Tu, w Warszawie, na placu przed Pałacem Prezydenckim, trudno było z gestów polityków ujętych przez telewizyjną kamerę rozszyfrować, czy czynią znak krzyża, czy sprawdzają guziki swych palt, czy też odganiają komary.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z zasobów WP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz