Arogancja, buta , czy zwykłe chamstwo?
Stoczniowcy kiedyś wzbudzali podziw.
A dziś?...
Nie lubie tego określenia, ale je użyję . Jestem zniesmaczony.
Zadyma, jaką zrobili stoczniowcy w Warszawie, mimo całego dramatyzmu ich sytuacji, była błędem . Można by ło i należało wyrazić swój protest wobec sytuacji Stoczni Gdańskiej. Ale nie wolno było rozpoczynac walki z policjja, która spełnia teraz swoje obowiazki i ma za zadanie chronic budynki rządowe przed zniszczeniami, których koszty ponosić bedziemy zawsze my, zwykli obywatele. Inna była sytuacja za komuny, ale inna jest teraz i nie ma tu żadnego usprawiedliwenia dla takiego zachowania.
Propozycja debaty ze związkowcami w sprawie Stoczni wyszła od premiera i tylko on mógł ustalać zasady ( nie warunki). Stoczniowcy mogli przyjąć zaproszenie , albo je odrzucić. Z początku przyjęli, ale potem zaczęło coś się dziać niedobrego. Sądzę, ze zadziałali politykierzy, którzy tu okazali sie niewłaściwymi doradcami. Nie chcę wskazywać, z jakiej partii są ci doradcy, bo to "oczywista oczywistość", że ani z SLD, ani Samoobrony, ani Libertas-u. Być może, doradzał sam pan Jacek K.który przecież z Gdańskiem jest związany a Tuska nienawidzi i jest mistrzem intrygi politycznej.
Szefowie stoczniowej "Solidarnosci", tak jak cały mój dawny Związek pod obecnym kierownictwem, związani są z partia braci Kaczyńskich ideowo i personalnie. Jeżeli chodzi o owe zauroczenie całego Związku tą najbardziej polską, najbardziej sprawiedliwą i prawą, naj-, naj-, naj-partią to nikt o zdanie szeregowych członków nie pytał. Związek ten, zgodnie z wyznawaną ideą nienawiści, odciął się od pierwszego legendarnego przywódcy, Lecha Wałęsy i innych działaczy solidarnościowego podziemia, którzy należą do innych niż PIS partii.
Jestem pewien, że owi przywódcy związkowi, których wynagrodzenie miesięczne jest znacznie wyższe od uposażenia przeciętnego stoczniowca, zostana niebawem wynagrodzeni jakimś odznaczeniem państwowym, który przyznaje brat wodza. Może Krzyżem Komandorskim? Brat wodza zawsze wyraża wdzięczność wiernym sługom. I pewne jest, że z list tej partii ( nie jako związkowcy, ale jako członkowie bądź jej sympatycy ) wystartują na czołowych pozycjach do Parlamentu lub samorządów. Na to przecież liczą . No, i trzeba jakoś przypodobać si,e zdenerwowanym kolegom.
Arogancja to - jak widac - styl sprawowania władzy zwiazkowej; buta wynika z pewności, że ma się poparcie dwóch ważnych ciał (no i kamery pracują). Dlatego właśnie obraża się premiera rzadu Rzeczypospolitej Polskiej, próbuje się traktować go jak pachołka, zmienia sie pierwotne plany , narzucając własną koncepcję spotkania. Przy okazji wyraża się pogardę dla mniejszych organizacji związkowych na terenie Stoczni, zapominając o pięknej papieskiej interpretacji słowa SOLIDARNOŚĆ. Wyszło pospolite chamstwo w stylu Edka z "Tanga " Mrożka. I dlatego czuję sie zniesmaczony.
Ale z drugiej strony, wyrażam uznanie dla premiera. Konsekwencja determinacja, otwacie na dialog i zaproszenie do tegoż dalogu wszystkich - to właściwa postawa , której większość społeczeństwa oczekuje.
A dziś?...
Nie lubie tego określenia, ale je użyję . Jestem zniesmaczony.
Zadyma, jaką zrobili stoczniowcy w Warszawie, mimo całego dramatyzmu ich sytuacji, była błędem . Można by ło i należało wyrazić swój protest wobec sytuacji Stoczni Gdańskiej. Ale nie wolno było rozpoczynac walki z policjja, która spełnia teraz swoje obowiazki i ma za zadanie chronic budynki rządowe przed zniszczeniami, których koszty ponosić bedziemy zawsze my, zwykli obywatele. Inna była sytuacja za komuny, ale inna jest teraz i nie ma tu żadnego usprawiedliwenia dla takiego zachowania.
Propozycja debaty ze związkowcami w sprawie Stoczni wyszła od premiera i tylko on mógł ustalać zasady ( nie warunki). Stoczniowcy mogli przyjąć zaproszenie , albo je odrzucić. Z początku przyjęli, ale potem zaczęło coś się dziać niedobrego. Sądzę, ze zadziałali politykierzy, którzy tu okazali sie niewłaściwymi doradcami. Nie chcę wskazywać, z jakiej partii są ci doradcy, bo to "oczywista oczywistość", że ani z SLD, ani Samoobrony, ani Libertas-u. Być może, doradzał sam pan Jacek K.który przecież z Gdańskiem jest związany a Tuska nienawidzi i jest mistrzem intrygi politycznej.
Szefowie stoczniowej "Solidarnosci", tak jak cały mój dawny Związek pod obecnym kierownictwem, związani są z partia braci Kaczyńskich ideowo i personalnie. Jeżeli chodzi o owe zauroczenie całego Związku tą najbardziej polską, najbardziej sprawiedliwą i prawą, naj-, naj-, naj-partią to nikt o zdanie szeregowych członków nie pytał. Związek ten, zgodnie z wyznawaną ideą nienawiści, odciął się od pierwszego legendarnego przywódcy, Lecha Wałęsy i innych działaczy solidarnościowego podziemia, którzy należą do innych niż PIS partii.
Jestem pewien, że owi przywódcy związkowi, których wynagrodzenie miesięczne jest znacznie wyższe od uposażenia przeciętnego stoczniowca, zostana niebawem wynagrodzeni jakimś odznaczeniem państwowym, który przyznaje brat wodza. Może Krzyżem Komandorskim? Brat wodza zawsze wyraża wdzięczność wiernym sługom. I pewne jest, że z list tej partii ( nie jako związkowcy, ale jako członkowie bądź jej sympatycy ) wystartują na czołowych pozycjach do Parlamentu lub samorządów. Na to przecież liczą . No, i trzeba jakoś przypodobać si,e zdenerwowanym kolegom.
Arogancja to - jak widac - styl sprawowania władzy zwiazkowej; buta wynika z pewności, że ma się poparcie dwóch ważnych ciał (no i kamery pracują). Dlatego właśnie obraża się premiera rzadu Rzeczypospolitej Polskiej, próbuje się traktować go jak pachołka, zmienia sie pierwotne plany , narzucając własną koncepcję spotkania. Przy okazji wyraża się pogardę dla mniejszych organizacji związkowych na terenie Stoczni, zapominając o pięknej papieskiej interpretacji słowa SOLIDARNOŚĆ. Wyszło pospolite chamstwo w stylu Edka z "Tanga " Mrożka. I dlatego czuję sie zniesmaczony.
Ale z drugiej strony, wyrażam uznanie dla premiera. Konsekwencja determinacja, otwacie na dialog i zaproszenie do tegoż dalogu wszystkich - to właściwa postawa , której większość społeczeństwa oczekuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz