Dlaczego o.dyrektor nie poparł Marka Jurka?.
No to mamy I turę za sobą. Wyniki
wyborów są takie, jakie są . Wszystkich czołowych graczy i ich
sympatyków zadowalają; czwarto- i dziesięciorzędnych martwią, bądź
zmuszają do myślenia.
Nie wyjawiam tu, z czyjego zwycięstwa lub porażki cieszę się najbardziej. Dziś chcę napisać o kimś, kto został zdradzony w sposób perfidny przez swoją formację w imię chłodnej kalkulacji politycznej, wbrew głoszonym wartościom. A mógł, jeśli nie wejść do II tury, to przynajmniej "stanąć na podium" zamiast Napieralskiego.
Marek Jurek - jeden z rycerzy polskiej polityki, aczkolwiek już nie taki niezłomny, jednak z charakterem. Działąjąc w kooprodukcji IV RP z PiS-em za premierostwa Jarosława Kaczyńskiego, po pamiętnym głosowaniu w Sejmie w sprawie dla nas, katolików bardzo ważnej, bo dotyczącej ochrony życia poczętego, na znak protestu przeciw stanowisku znacznej części posłów PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego, złożył rezygnację z funkcji marszałka Sejmu. Ta, pełna determinacji decyzja,zaskoczyła koalicjantów, ale wzbudziła sympatię, wręcz aplauz wsród duchowieństwa , słuchaczy Radia "Maryja" , Telewizji "TRWAM", "Naszego Dziennika" oraz samego ojca dyrektora, Tadeusza Rydzyka. Marek Jurek okazał sie człowiekiem, dla którego - od sławy, zaszczytów, pieniędzy - ważniejsza jest wierność zasadom i wartościom , jakie wyznaje . To taki drugi Jan Łopuszański, o którym kiedyś wspominałem.
Sądziłem zatem, że Marek Jurek będzie teraz - zgodnie z tym, co wielokrotnie słyszeliśmy z niejednej ambony, iż mamy wybierac człowieka wartościowego, prawego, patriotę troszczącego się przede wszystkim o dobro Polski i Polaków, wiarygodnego i wiernego wartościom - jedynym, wskazanym i popieranym przez księży oraz media ojca Tadeusza Rydzyka, kandydatem na prezydenta. I sądzę, że gdyby tak było, przy tak licznej armii, jaką stanowią słuchacze , widzowie, czytelnicy ojca Rydzyka, sukces wyborczy byłby niemal pewny. Wdzięczność ojca dyrektora powinna być tym większa, że kiedyś, pełniąc wysoką funkcję w Krajowej Radzie Radiofnii i Telewizji, Marek Jurek ochoczo szedł na rękę ojcu dyrektorowi, a potem dzielnie wymigiwał się od odpowiedzi przed wrogą, wredną telewizją, dociekającą rozliczeń rozgłośni z Radą. Oczywiście, Marek Jurek, jako człowiek ideowy, nawet na taką wdzięczność nie liczył.
Ale ja sądziłem, że teraz będzie on faworytem w wyborach prezydenckich. Tymczasem, spora ilość duchownych mniej lub bardziej jawnie, łamiąc oficjalne zalecenie Konferencji Episkopatu Polski, by nie opowiadać się za żadną partią polityczną , wskazywała jako jedynego prawego, sprawiedliwego i gorliwego patriotę - katolika, właśnie Jarosława Kaczńskiego - tego , przeciwko którego postawie w owym głosowaniu zaprotestował Marek Jurek. Do wielu docierały SMS-y od znajomych księży z poleceniem : "J.K. ofiarował się Matce Bożej, więc głosuj na niego. Podaj dalej". Również w mediach ojca dyrektora różni profesorowie doktorzy habilitowani przestrzegali przed głosowaniem na tego wrednego, Komorowskiego, który już tyle zła wyrządził Polsce i Narodowi i za którego sprawą Polskę czeka zguba, zaś jedynym, który może jeszcze Polskę uratować przed nieuchronną zgubą, jest Jarosław Kaczyński. A dlaczego nie Marek Jurek??? - tak pytałem siebie i znajomych. Czyżby tu nie o wartości, które on reprezentuje, chodziło, lecz o coś innego? (Do informacji dla tych gości, którzy tu zaglądną , a nie znają mnie dobrze:
- jestem praktykującym , choć grzesznym katolikiem , wiernym tym samym zasadom i wartościom , co bohater dziejszego wpisu;
- jestem patriotą, choć niektórzy odsądzaja mnie od czci i wiary, bo w przeciwieństwie do mojego bohatera, nie jestem bezkrytyczny wobec działań ojca dyrektora i niektórych treści głoszonych przez jego media;
- jestem przeciwny jakiejkolwiek agitacji politycznej prowadzonej przez niektórych moich przewodników duchowych, choćby byli moimi przyjaciółmi;
- oczekuję wypowiedzi merytorycznych, bez nienawiści, wulgaryzmów, opluwania przeciwników politycznych jakiejkolwiek maści).
Nie wyjawiam tu, z czyjego zwycięstwa lub porażki cieszę się najbardziej. Dziś chcę napisać o kimś, kto został zdradzony w sposób perfidny przez swoją formację w imię chłodnej kalkulacji politycznej, wbrew głoszonym wartościom. A mógł, jeśli nie wejść do II tury, to przynajmniej "stanąć na podium" zamiast Napieralskiego.
Marek Jurek - jeden z rycerzy polskiej polityki, aczkolwiek już nie taki niezłomny, jednak z charakterem. Działąjąc w kooprodukcji IV RP z PiS-em za premierostwa Jarosława Kaczyńskiego, po pamiętnym głosowaniu w Sejmie w sprawie dla nas, katolików bardzo ważnej, bo dotyczącej ochrony życia poczętego, na znak protestu przeciw stanowisku znacznej części posłów PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego, złożył rezygnację z funkcji marszałka Sejmu. Ta, pełna determinacji decyzja,zaskoczyła koalicjantów, ale wzbudziła sympatię, wręcz aplauz wsród duchowieństwa , słuchaczy Radia "Maryja" , Telewizji "TRWAM", "Naszego Dziennika" oraz samego ojca dyrektora, Tadeusza Rydzyka. Marek Jurek okazał sie człowiekiem, dla którego - od sławy, zaszczytów, pieniędzy - ważniejsza jest wierność zasadom i wartościom , jakie wyznaje . To taki drugi Jan Łopuszański, o którym kiedyś wspominałem.
Sądziłem zatem, że Marek Jurek będzie teraz - zgodnie z tym, co wielokrotnie słyszeliśmy z niejednej ambony, iż mamy wybierac człowieka wartościowego, prawego, patriotę troszczącego się przede wszystkim o dobro Polski i Polaków, wiarygodnego i wiernego wartościom - jedynym, wskazanym i popieranym przez księży oraz media ojca Tadeusza Rydzyka, kandydatem na prezydenta. I sądzę, że gdyby tak było, przy tak licznej armii, jaką stanowią słuchacze , widzowie, czytelnicy ojca Rydzyka, sukces wyborczy byłby niemal pewny. Wdzięczność ojca dyrektora powinna być tym większa, że kiedyś, pełniąc wysoką funkcję w Krajowej Radzie Radiofnii i Telewizji, Marek Jurek ochoczo szedł na rękę ojcu dyrektorowi, a potem dzielnie wymigiwał się od odpowiedzi przed wrogą, wredną telewizją, dociekającą rozliczeń rozgłośni z Radą. Oczywiście, Marek Jurek, jako człowiek ideowy, nawet na taką wdzięczność nie liczył.
Ale ja sądziłem, że teraz będzie on faworytem w wyborach prezydenckich. Tymczasem, spora ilość duchownych mniej lub bardziej jawnie, łamiąc oficjalne zalecenie Konferencji Episkopatu Polski, by nie opowiadać się za żadną partią polityczną , wskazywała jako jedynego prawego, sprawiedliwego i gorliwego patriotę - katolika, właśnie Jarosława Kaczńskiego - tego , przeciwko którego postawie w owym głosowaniu zaprotestował Marek Jurek. Do wielu docierały SMS-y od znajomych księży z poleceniem : "J.K. ofiarował się Matce Bożej, więc głosuj na niego. Podaj dalej". Również w mediach ojca dyrektora różni profesorowie doktorzy habilitowani przestrzegali przed głosowaniem na tego wrednego, Komorowskiego, który już tyle zła wyrządził Polsce i Narodowi i za którego sprawą Polskę czeka zguba, zaś jedynym, który może jeszcze Polskę uratować przed nieuchronną zgubą, jest Jarosław Kaczyński. A dlaczego nie Marek Jurek??? - tak pytałem siebie i znajomych. Czyżby tu nie o wartości, które on reprezentuje, chodziło, lecz o coś innego? (Do informacji dla tych gości, którzy tu zaglądną , a nie znają mnie dobrze:
- jestem praktykującym , choć grzesznym katolikiem , wiernym tym samym zasadom i wartościom , co bohater dziejszego wpisu;
- jestem patriotą, choć niektórzy odsądzaja mnie od czci i wiary, bo w przeciwieństwie do mojego bohatera, nie jestem bezkrytyczny wobec działań ojca dyrektora i niektórych treści głoszonych przez jego media;
- jestem przeciwny jakiejkolwiek agitacji politycznej prowadzonej przez niektórych moich przewodników duchowych, choćby byli moimi przyjaciółmi;
- oczekuję wypowiedzi merytorycznych, bez nienawiści, wulgaryzmów, opluwania przeciwników politycznych jakiejkolwiek maści).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz