Winny...niewinny
Całej prawdy nikt się już nie dowie?...
Ujawnione zostały zapisy " czarnych skrzynek". Miały dać odpowiedź na wiele pytań, m.in. - kto zawinił w katasrofie pod Smoleńskiem. Taśmy ponoć mówią prawdę, a te szczególnie. Tylko wiele jest w nich zakłóceń uniemożliwiajacych na razie rozszyfrowanie wszystkich wypowiedzi. Ktoś wiecznie podejrzliwy i nieufny może powiedzieć, że to Rosjanie, którzy pierwsi odczytywali zapisy "czarnych skrzynek", specjalnie wprowadzili zakłócenia, by coś ukryć przed Polakami. Tylko co? ... I jak to zrobili?.... Nie wnikajmy i nie dajmy sobie narzucić tego typu myślenia, bo dojdziemy do absurdalnego wniosku, że te drzewa, które uniemożliwiły prawdopodobnie "wyciągnięcie" maszyny w górę, posadzili specjalnie Rosjanie z myślą , że właśnie o nie rozbije się polski samolot prezydencki.
Na razie opublikowany stenogram wyraźnie wskazuje na to, co wcześniej sugerowali Rosjanie, że błąd popełnili polscy piloci. Czy jedynie oni i w jakim zakresie? Nasuwa sie wiele pytań, które właśnie teraz będą nas coraz częściej nurtować, aż do ich całkowitego wyjaśnienia. Niektórzy nie chcą wyjaśnień, bo mogłyby one w mniej korzystnym świetle postawić ofiary, które już pochowano z najwyższymi honorami jako bohaterów.
Każdy ma prawo popełniać błędy, z wyjątkiem osób, od których decyzji i czynów zależy życie i los innych innych ludzi. Szczególnie piloci nie mogą pozwolić sobie na błąd i to jest oczywiste. A jednak w przypadku katastrofy smoleńskiej, oprócz wielu innych czynników, błąd w podjęciu decyzji o lądowaniu był ewidentny. Z czego wynikał? I jak należy do niego podejść? Czy należy teraz wskazywać winnych, piętnować, przydawać bólu rodzinom ofiar, w tym również rodzinom pilotów i osób, które nie powinny wówczas znajdować się w kokpicie? Na pewno będą tacy, którzy zażadaja odebrania "winnym " nadanych pośmiertnie odznaczeń, a ich rodzinom odszkodowania. Na pewno będą tacy, którzy w imię sprawiedliwości dziejowej, w imię prawa zechcą tym piętnem na zawsze oznaczyć tragicznie zmarłych pilotów, generała, dyrektora. Nie wolno tego robić! Na pewno miała miejsce typowo polska niefrasobliwość osób poważnych i odpowiedzialnych za bezpieczeństwo podróżujących. Na pewno powstała jakaś nietypowa sytuacja na pokładzie samolotu w wyniku innych, pozaludzkich czynników, która złożyła się na ten narodowy dramat. Można sobie tylko wyobrazić ostatnie sekundy świadomości ofiar - świadomości wyrażonej tym dramatycznym, typowo męskim, twardym,żołnierskim krzykiem zamykającym zapis "czarnej skrzynki".
Jeżeli mamy dochodzić prawdy o tym, co było przyczyną katastrofy, która wstrząsnęła Polską, to nie po to, by uczynić z niej narzędzie walki politycznej (a już takie symptomy pojawiają się), nie po to, by pozbawiać którąkolwiek z ofiar prawa do godnej pamięci, ale po to, by wyciagnąć naukę na przyszłość, by taka katastrofa już nie miała więcej miejsca.
Ujawnione zostały zapisy " czarnych skrzynek". Miały dać odpowiedź na wiele pytań, m.in. - kto zawinił w katasrofie pod Smoleńskiem. Taśmy ponoć mówią prawdę, a te szczególnie. Tylko wiele jest w nich zakłóceń uniemożliwiajacych na razie rozszyfrowanie wszystkich wypowiedzi. Ktoś wiecznie podejrzliwy i nieufny może powiedzieć, że to Rosjanie, którzy pierwsi odczytywali zapisy "czarnych skrzynek", specjalnie wprowadzili zakłócenia, by coś ukryć przed Polakami. Tylko co? ... I jak to zrobili?.... Nie wnikajmy i nie dajmy sobie narzucić tego typu myślenia, bo dojdziemy do absurdalnego wniosku, że te drzewa, które uniemożliwiły prawdopodobnie "wyciągnięcie" maszyny w górę, posadzili specjalnie Rosjanie z myślą , że właśnie o nie rozbije się polski samolot prezydencki.
Na razie opublikowany stenogram wyraźnie wskazuje na to, co wcześniej sugerowali Rosjanie, że błąd popełnili polscy piloci. Czy jedynie oni i w jakim zakresie? Nasuwa sie wiele pytań, które właśnie teraz będą nas coraz częściej nurtować, aż do ich całkowitego wyjaśnienia. Niektórzy nie chcą wyjaśnień, bo mogłyby one w mniej korzystnym świetle postawić ofiary, które już pochowano z najwyższymi honorami jako bohaterów.
Każdy ma prawo popełniać błędy, z wyjątkiem osób, od których decyzji i czynów zależy życie i los innych innych ludzi. Szczególnie piloci nie mogą pozwolić sobie na błąd i to jest oczywiste. A jednak w przypadku katastrofy smoleńskiej, oprócz wielu innych czynników, błąd w podjęciu decyzji o lądowaniu był ewidentny. Z czego wynikał? I jak należy do niego podejść? Czy należy teraz wskazywać winnych, piętnować, przydawać bólu rodzinom ofiar, w tym również rodzinom pilotów i osób, które nie powinny wówczas znajdować się w kokpicie? Na pewno będą tacy, którzy zażadaja odebrania "winnym " nadanych pośmiertnie odznaczeń, a ich rodzinom odszkodowania. Na pewno będą tacy, którzy w imię sprawiedliwości dziejowej, w imię prawa zechcą tym piętnem na zawsze oznaczyć tragicznie zmarłych pilotów, generała, dyrektora. Nie wolno tego robić! Na pewno miała miejsce typowo polska niefrasobliwość osób poważnych i odpowiedzialnych za bezpieczeństwo podróżujących. Na pewno powstała jakaś nietypowa sytuacja na pokładzie samolotu w wyniku innych, pozaludzkich czynników, która złożyła się na ten narodowy dramat. Można sobie tylko wyobrazić ostatnie sekundy świadomości ofiar - świadomości wyrażonej tym dramatycznym, typowo męskim, twardym,żołnierskim krzykiem zamykającym zapis "czarnej skrzynki".
Jeżeli mamy dochodzić prawdy o tym, co było przyczyną katastrofy, która wstrząsnęła Polską, to nie po to, by uczynić z niej narzędzie walki politycznej (a już takie symptomy pojawiają się), nie po to, by pozbawiać którąkolwiek z ofiar prawa do godnej pamięci, ale po to, by wyciagnąć naukę na przyszłość, by taka katastrofa już nie miała więcej miejsca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz