Ten blog powstał z potrzeby swobodnego wypowiedzenia sie na tematy polityczne, albowiem od dzieciństwa odczuwam skutki wydarzeń politycznych, sam jakiś czas zajmowałem sie czynnie polityką i nie mogę się od niej uwolnić. Można powiedzieć, że jestem nią zarażony. Życie polityczne w kraju i na świecie obserwuję z tzw. prowincji, tj. średniej wielkości miasta położonego na wschodnich krańcach RP, ale miasta, które ma procentowo największą liczbę swoich przedstawicieli w Parlamencie. To o czymś mówi, a także to, że jeden z nich jest moim uczniem. A poza tym, każdemu z nich osobiście ściskałem rękę. Niektórych uważam za swoich przyjaciół. Mam więc powody, by publicznie wypowiadać sie na tematy polityczne. Po co? Bo mam taką nadzieję, że mój głos, moja opinia o tym, co się dzieje aktualnie i co nas wszystkich dotyczy, moja propozycja rozwiązania jakiegoś problemu - mogą być przypadkowo dostrzeżone przez "Wielkich" naszego świata politycznego i - mam taką nadzieję - wpłynąć na "bieg lawiny".

poniedziałek, 1 stycznia 2018


Dziś XXX rocznica powstania "Solidarności"


Dziś minęła XXX rocznica powstania "Solidarności", a faktycznie  NSZZ "SOLIDARNOŚĆ".
    Wprawdzie przyznawałem  rację naszemu pierwszemu przywódcy związkowemu i współtwórcy "Solidarności", Lechowi Wałęsie, że obecna "Solidarność" to nie  ta sama,  co z lat osiemdziesiatych. Bo to jest naturalne  - wszak jest w 90% mniejsza niż tamta,  w wiekszości stanowią ją ludzie, którzy w latach jej powstawania byli niemalże dziećmi. Lecz nie mogłem zgodzić sie z jego odżegnywaniem sie od tego dzisiejszego Związku. Ale tu Lechowi Wałęsie chodziło też i o to, że obecny Zwiazek, do którego, jako jego współtwórca nadal należę, wyraźnie stał się tubą i zapleczem jednej tylko partii politycznej, czyli PiS-u. A przecież i PO wywodzi sie z ruchu solidarnościowego, a poza tym, nie wszyscy członkowie obecnego Związku "Solidarność" są członkamii czy też sympatykami którejkolwiek z tych partii.
  Kiedyś "Solidarność" wspóltworzyła ruch AWS, który posiadał znamiona partii i zdobył władzę na 4 lata. Kiedy nastąpił spadek popularności tej partii, byłem świadkiem, jak wszyscy z niej uciekali.
    Nie spodobało sie Lechowi Wałęsie  polityczne wówczas zaangażowanie "Solidarnosci" , która już traktować zaczęła swego pierwszego przywódcę jak przeciwnika (Wałęsa wówczas był jeszcze prezydentem wszystkich Polaków) i dlatego zaproponował on "zwinięcie sztandaru" i stworzenie w jej miejsce nowego Związku. Nie posłuchano Wałęsy, a "Solidarność" zaczęła być obwiniana za wszystkie niepowodzenia okresu transformacji  i za fatalne skutki nie do końca udanych czterech  reform. Wtedy to w powszechnym obiegu modne były owe dwa skróty: TKM i BMW . Ponoć autorem tego pierwszego był prezes jedynej, słusznej obecnie partii, albo jego pretorianin, obecny wicemarszałek .
     Kolejny przywódca "Solidarności", nieźle uposażony materialnie (jak każdy przywódca zwiazkowy), pan Śniadek wciagnał nasz Związek w orbitę oddziaływań  PiS-u  i Radia Maryja. Nagrodą  za to poparcie PiS-u było wciagniecie ludzi "Solidarności" na listy wyborcze tej partii, a zatem nastapiło  to, czego obawiał się Lech Wałęsa, czyli upartyjnienie Zwiazku. Podobnie, jak za czasów komuny. Nawiasem mówiąc , obecny prezes Zwiazku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) , pan Broniarz również jest działaczem politycznym, zwiazanym z SLD i  popierającym w imieniu Zwiazku tę partię  we wszystkich wyborach.
   

   Ddziś , w trakcie uroczystości odsłonięcia na ścianie Ratusza w moim mieście tablicy upamietniającej  XXX -lecie powstania "Solidarności" przemówienie wygłosił  wicemarszałek Sejmu RP, pan Marek Kuchciński. Słuchałem do połowy jego przemówienia, stojąc na wprost,  kilkanaście metrów od niego. Znamy sie dobrze i on widział mnie wsród niezbyt licznnie zgromadzonych bywateli naszego miasta. W pewnym momencie, gdy zaczął atakowac rząd za niemożność wyjaśnienia tajemnicy katastrofy smoleńskiej, gdy zaczął oskarżać rząd za obecne trudności ekonomiczne - jednym słowem - gdy zaczął  uroczystość związkową przekształcać w wiec polityczny partii PiS, nie wytrzymałem i ostentacyjnie opuściłem plac. Musiał to zauważyć on i inni moi przyjaciele z tamtych, solidarnościowych czasów.
     Humor poprawiłem sobie dopiero po południu u przyjaciela , wójta podjarosławskiej gminy , który zaprosił do mnie siebie na gminne  dożynki - apolityczne, z wiejskimi przyśpiewkami, wsród ludzi szczerych i radosnych, mimo nie najlepszego dla rolników lata.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz