Ten blog powstał z potrzeby swobodnego wypowiedzenia sie na tematy polityczne, albowiem od dzieciństwa odczuwam skutki wydarzeń politycznych, sam jakiś czas zajmowałem sie czynnie polityką i nie mogę się od niej uwolnić. Można powiedzieć, że jestem nią zarażony. Życie polityczne w kraju i na świecie obserwuję z tzw. prowincji, tj. średniej wielkości miasta położonego na wschodnich krańcach RP, ale miasta, które ma procentowo największą liczbę swoich przedstawicieli w Parlamencie. To o czymś mówi, a także to, że jeden z nich jest moim uczniem. A poza tym, każdemu z nich osobiście ściskałem rękę. Niektórych uważam za swoich przyjaciół. Mam więc powody, by publicznie wypowiadać sie na tematy polityczne. Po co? Bo mam taką nadzieję, że mój głos, moja opinia o tym, co się dzieje aktualnie i co nas wszystkich dotyczy, moja propozycja rozwiązania jakiegoś problemu - mogą być przypadkowo dostrzeżone przez "Wielkich" naszego świata politycznego i - mam taką nadzieję - wpłynąć na "bieg lawiny".

poniedziałek, 1 stycznia 2018



Katasrofa polska

Katastrofa smoleńska  cieniem zawisła nad polską rzeczywistością na długie lata.
   Nie będę jednak o niej pisał, choć mam swoje spostrzeżenia i wnioski będące, moim zdaniem,  najbliżej prawdy. Dochodzą każdego dnia nowe elementy. Nie ma co snuć dywagacji, póki nie ukażą się ostateczne wyniki śledztw prokuratorskich prowadzonych w Polsce i w Rosji. One będą miarodajne, choć do tych rosyjskich z pewnością bedziemy odnosić sie z niedowierzaniem.
   Dziś, po tym, co wydarzyło się  w Sejmie 18 i 19 stycznia, można mówić śmiało, że katastrofa smoleńska przekształciła się w katastrofe polską - katastrofę  państwa, katasrofe całego Narodu. Nastąpił  bowiem straszliwy jego podział - podział, który przebiega ostro przez różne środowiska, przez rodziny nawet.
   Dziś wartość drugiego Polaka mierzymy skalą określającą jego stosunek do katastrofy smoleńskiej, a właściwie określającą to, kogo obciąża on winą za jej spowodowanie. Z trybuny sejmowej padło niedawno w sposób pośredni wezwanie  Narodu do powtórzenia wariantu węgierskiego, czyli  do ulicznego "referendum" na temat ważności obecnego rządu.
   Byłem zawsze przeciwny uprawianiu przez mój Kościół  polityki poprzez wskazywanie, na którą partię mają obywatele głosować. Nie będzie jednak mieszaniem się  Kościoła  do polityki  jego właściwa reakcja w w sytuacji zagrożenia . A taką sytuacje dziś mamy. Zwłaszcza, że  głownymi adwersarzami  są ludzie z Kościołem związani.
   Jedni na czas wyborów szczególne mocno afiszują się z tą przynależnością do Kościoła, inni nieco mniej; jedni ofiarowują się  nawet Matce Boskiej, inni obiecują załatwic parafiom to i owo , no i wykazują, co już załatwili. Dziś skaczą sobie do oczu, plują na siebie, wyzywają publicznie od "zaprzańców", nawołują do wojny domowej, do wojny polsko-polskiej i ...polsko-rosyjskiej, czyniąc zgorszeniew wielkie wśród przeciętnych, skołowanych obywateli, wśród młodzieży szukajacej autorytetów, ośmieszjąc nasz Kraj w oczach  całego świata.
   Dzisiaj oczekuję od hierarchów mojego Kościoła, że wreszcie wezwą   skłóconych przywódców partyjnych - tych pełniących najwyższe urzędy państwowe  i tych będących w opozycji - do opamiętania się. Niech ich zaproszą do siebie i niech stworzą im właściwe pole do porozumienia. A przy okazji niech wyspowiadają i zadadzą właściwą pokutę. I niech przemawiają do ich sumień jednym głosem - nie głosem toruńskim czy innym, tylko głosem Ewangelii Chrystusowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz