Katasrofa polska
Nie będę jednak o niej pisał, choć mam swoje spostrzeżenia i wnioski będące, moim zdaniem, najbliżej prawdy. Dochodzą każdego dnia nowe elementy. Nie ma co snuć dywagacji, póki nie ukażą się ostateczne wyniki śledztw prokuratorskich prowadzonych w Polsce i w Rosji. One będą miarodajne, choć do tych rosyjskich z pewnością bedziemy odnosić sie z niedowierzaniem.
Dziś, po tym, co wydarzyło się w Sejmie 18 i 19 stycznia, można mówić śmiało, że katastrofa smoleńska przekształciła się w katastrofe polską - katastrofę państwa, katasrofe całego Narodu. Nastąpił bowiem straszliwy jego podział - podział, który przebiega ostro przez różne środowiska, przez rodziny nawet.
Dziś wartość drugiego Polaka mierzymy skalą określającą jego stosunek do katastrofy smoleńskiej, a właściwie określającą to, kogo obciąża on winą za jej spowodowanie. Z trybuny sejmowej padło niedawno w sposób pośredni wezwanie Narodu do powtórzenia wariantu węgierskiego, czyli do ulicznego "referendum" na temat ważności obecnego rządu.
Byłem zawsze przeciwny uprawianiu przez mój Kościół polityki poprzez wskazywanie, na którą partię mają obywatele głosować. Nie będzie jednak mieszaniem się Kościoła do polityki jego właściwa reakcja w w sytuacji zagrożenia . A taką sytuacje dziś mamy. Zwłaszcza, że głownymi adwersarzami są ludzie z Kościołem związani.
Jedni na czas wyborów szczególne mocno afiszują się z tą przynależnością do Kościoła, inni nieco mniej; jedni ofiarowują się nawet Matce Boskiej, inni obiecują załatwic parafiom to i owo , no i wykazują, co już załatwili. Dziś skaczą sobie do oczu, plują na siebie, wyzywają publicznie od "zaprzańców", nawołują do wojny domowej, do wojny polsko-polskiej i ...polsko-rosyjskiej, czyniąc zgorszeniew wielkie wśród przeciętnych, skołowanych obywateli, wśród młodzieży szukajacej autorytetów, ośmieszjąc nasz Kraj w oczach całego świata.
Dzisiaj oczekuję od hierarchów mojego Kościoła, że wreszcie wezwą skłóconych przywódców partyjnych - tych pełniących najwyższe urzędy państwowe i tych będących w opozycji - do opamiętania się. Niech ich zaproszą do siebie i niech stworzą im właściwe pole do porozumienia. A przy okazji niech wyspowiadają i zadadzą właściwą pokutę. I niech przemawiają do ich sumień jednym głosem - nie głosem toruńskim czy innym, tylko głosem Ewangelii Chrystusowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz