"Kaziu, Kaziu, Kaziu! - Słucham. -Zakochaj się"
Nie pamietam już, czy Kazio był skory do kochania czy nie (może był zajęty innymi sprawami), a dziewczyny leciały na niego, bo coś w sobie miał.
Tak mi się przypomniała ta piosenka pod wpływem doniesień mediów o nowych planach małżeńskich b.premiera, Kazimierza i jego opublicznionej deklaracji, że jest zakochany w nowej wybrance swego serca.
Może nie byłoby w tym nic szczególnego - ostatecznie, tyle ludzi obecnie zmienia swoich partnerów życiowych, że nawet trwanie przy stałym związku trąci staroświecczyzną. A jednak, ten nowy związek wywołuje wyjatkową sensację, nie schodząc z pierwszych stron nie tylko tych brukowych czasopism. Dla wielu to potwierdzenie torii o naturalnej rzeczy, jaką jest " kryzys wieku średniego", który przechodzą wszyscy mężczyźni ( i kobiety również); dla innych jest to powód do satysfakcji z tego, że oto osoba szlachetna,wchodząca w świat wielkiej polityki mając usta wypełnione hasłami chrześcijańskimi, ulubieniec (do pewnego czasu ) Rodzin Radia M, teraz schodzi na manowce, zasilając rzesze "konkubinatorów"(konkubentów). Wielu przeżywa szok, wyraża "święte oburzenie". Dramat przeżywa najbliższa rodzina - zdradzona żona, dzieci.
Zacząłem z lekka, piosenką, ale samemu mi nie jest lekko, bowiem - będąc wyznawcą tych samych wartości co b. premier - wyobrażam sobie dalsze konsekwencje tej decyzji, jakie poniesie cała jego rodzina, szczerzy przyjaciele, a również on sam - jako mąż,ojciec polityk , człowiek wreszcie. Czy zbuduje sobie trwałe szczęście na nieszczęściu tych, których boleśnie zranił, których zdradził? Ostatecznie dobrowolnie, bez przymusu przysięgał przed Bogiem , swojej wówczas ukochanej w obecności świadków i całego Kościoła, "miłość, wierność i uczciwość małżeńską .... aż do śmierci".
Romantyczny bohater dramatu Z.Krasińskiego, obrońca Okopów Świętej Trójcy, "nieszczęśliwy poeta", Mąż - Hrabia Henryk skrzywdził okrutnie swoja żonę i synka, podążając za ułudną Dziewicą. On też bronił wartości chrześcijańskich wobec zagrożenia ze strony rewolucjonisty, ideologa świata bez Boga, Pankracego. Osamotniony w walce przez zdradę tych, których interesów był obrońcą, świadomy przegranego życia rodzinnego i politycznego, popełnił samobójstwo. Nie życzę tego samego panu Kazimierzowi, tak jak nie życzę tego nikomu, kto podobnie zbłądził. Życzę mu tylko, aby posłuchał apelu swojego przyjaciela ,kapłana - o opamiętanie się w porę, o obudzenie swego sumienia i o powrót do rodziny. Bo sam kiedyś głosił , jako znany już chadecki polityk, że rodzina to dobro nadrzędne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz