Patrioci
Czy to jest patriotyzm?
Mój znajomy jest "wiecznym malkontentem". Nic mu sie nie podoba, wszystko krytykuje, nie widzi przyszłości ani dla siebie, ani dla innych.. .to znaczy, widzi przyszłość, ale w czarnych kolorach. Rozmowa z nim jest trudna, dlatego też unikam go jako tzw. "osobę toksyczną", która może w każdym zgasić zapał, entuzjazm.
Może jeszcze dodam, że znajomy ten niczego praktycznie nie osiągnął, prócz siwizny i zmarszczek, nie ożenił się, a utrzymuje się z marnej emerytury i majątku, który pozostawili mu rodzice. Rozmowa z nim - jak wspomniałem- jest trudna, bowiem dla potwierdzenia swych dziwacznych tez i hipotez wygrzebuje argumenty z całego zasobu niepowodzeń ludzkich, teorii spiskowych, a przytacza je z dziwną satysfakcją, jakby cieszył się, że jest tak źle, a nie jest lepiej. Klepie "różaniec", ale nie jestem pewien, czy towarzyszą temu jakiekolwiek intencje i jakakolwiek szczera wiara. Nie wiem, czy ten człowiek kogokolwiek w życiu kochał, czy kocha nawet samego siebie.
Przeczytałem w jednej z lokalnych gazet felieton redaktora na temat malkontenctwa politycznego i przyznam, że artykuł ten zrobił na mnie wrażenie, bowiem autor napisał akuratnie to, o czym ja myślałem , by kiedyś napisać. Ukazując krytyków obecnego rządu, zwrócił uwage na tych, którzy kierują się autentyczną troską o losy Ojczyzny oraz tych, którzy krytykują dla samej krytyki - uprawiają tzw. "sztuke dla sztuki".
Tych ostatnich cechuje właśnie wyłapywanie i nagłaśnianie wszelkich, nawet najdrobniejszych niepowodzeń rządu, wyolbrzymianie ich po to, by przekonać wszystkich wokoło, że "jest to rząd nieudaczników". Prym tu wiodą politycy PiS (patrz- słynny przydomek nadany przez J.Kaczyńskiego premierowi : "Tusk-Nic Nie Mogę"). Wystarczy też posłuchać wypowiedzi polityków SP, a usłyszymy to samo. Wystarczy posłuchać kogokolwiek ze środowiska Gazety Polskiej Codziennej, Naszego Dziennika, TV TRWAM, czy wreszczie "katolickiego radia w Twoim domu" (rozgłośnia o. Rydzyka), by zobaczyć, jaki to obraz Polski i rządu wyłania się z tych dyskusji, przemówień, konferencji prasowych, aydycji, artykułów. A no taki, że przeciętny Kowalski przestaje wierzyć w jakikolwiek sens pracy dla tego Kraju, czyli Polski, zaczyna czuć niechęć, potem nienawiść, wreszcie zaczyna zastanawiać sie nad emigracją (doprawdy, "zalewa mnie ", gdy co raz słyszę : "Nie ma już prawdziwych Polaków", "Nie ma już prawdziwych katolików", "Polska ginie", "Ojczyznę wolną daj nam..." Kościół jest przesladowany", etc.).
Jak zauważa wspomniany dziennikarz, takie obrzydzanie Ojczyzny i rządu, ośmieszanie, czy też plucie na wielkie narodowe autorytety, jest przejawem braku patriotyzmu. To nie ma nic wspólnego z miłością do Ojczyzny, to raczej zatruwanie ducha, destrukcja.
Zwróćmy uwagę na fakt, że owi polityczni malkontenci-truciciele dziś, zamiast cieszyć się tym, że Polska w dobie światowego kryzysu jakoś sobie radzi lepiej niż inne kraje europejskie, z satysfakcją lub udawanym ogromnym przerażeniem wieszczą Ojczyźnie tragiczny koniec pod rządami Donalda Tuska. Ich każde niepowodzenie cieszy, więc pieką swoją polityczna pieczeń na opóźnieniach w budowie autostrad, cieszą się z przewidywanej przez siebie kompromitacji rządu w oczach opinii światowej podczas zbliżających się mistrzostw w kopaniu piłki.
Przypominają mi sie "Przestrogi dla Polski" ks. Stanisława Staszica, w których takich Polaków - przedstawicieli "familii" magnackich wymienia dość często.
Miarą patriotyzmu nie jest ilość "wytokowanych" słów o Polsce, nie zabieganie o wladzę , apanaże i stołki, nie czczy populizm dla zdobycia tychże, nie ilość przytaczanych negatywnych "sensacji" medialnych na temat sprawujących rządy. Miarą patriotyzmy jest wkład własny w dobro wspólne, umiejętność i wola współpracy nawet z tymi, z którymi politycznie, czy ideowo nie zgadzamy się, to...... ( tu każdy może jeszcze dodać swoje kryteria ).
Mój znajomy jest "wiecznym malkontentem". Nic mu sie nie podoba, wszystko krytykuje, nie widzi przyszłości ani dla siebie, ani dla innych.. .to znaczy, widzi przyszłość, ale w czarnych kolorach. Rozmowa z nim jest trudna, dlatego też unikam go jako tzw. "osobę toksyczną", która może w każdym zgasić zapał, entuzjazm.
Może jeszcze dodam, że znajomy ten niczego praktycznie nie osiągnął, prócz siwizny i zmarszczek, nie ożenił się, a utrzymuje się z marnej emerytury i majątku, który pozostawili mu rodzice. Rozmowa z nim - jak wspomniałem- jest trudna, bowiem dla potwierdzenia swych dziwacznych tez i hipotez wygrzebuje argumenty z całego zasobu niepowodzeń ludzkich, teorii spiskowych, a przytacza je z dziwną satysfakcją, jakby cieszył się, że jest tak źle, a nie jest lepiej. Klepie "różaniec", ale nie jestem pewien, czy towarzyszą temu jakiekolwiek intencje i jakakolwiek szczera wiara. Nie wiem, czy ten człowiek kogokolwiek w życiu kochał, czy kocha nawet samego siebie.
Przeczytałem w jednej z lokalnych gazet felieton redaktora na temat malkontenctwa politycznego i przyznam, że artykuł ten zrobił na mnie wrażenie, bowiem autor napisał akuratnie to, o czym ja myślałem , by kiedyś napisać. Ukazując krytyków obecnego rządu, zwrócił uwage na tych, którzy kierują się autentyczną troską o losy Ojczyzny oraz tych, którzy krytykują dla samej krytyki - uprawiają tzw. "sztuke dla sztuki".
Tych ostatnich cechuje właśnie wyłapywanie i nagłaśnianie wszelkich, nawet najdrobniejszych niepowodzeń rządu, wyolbrzymianie ich po to, by przekonać wszystkich wokoło, że "jest to rząd nieudaczników". Prym tu wiodą politycy PiS (patrz- słynny przydomek nadany przez J.Kaczyńskiego premierowi : "Tusk-Nic Nie Mogę"). Wystarczy też posłuchać wypowiedzi polityków SP, a usłyszymy to samo. Wystarczy posłuchać kogokolwiek ze środowiska Gazety Polskiej Codziennej, Naszego Dziennika, TV TRWAM, czy wreszczie "katolickiego radia w Twoim domu" (rozgłośnia o. Rydzyka), by zobaczyć, jaki to obraz Polski i rządu wyłania się z tych dyskusji, przemówień, konferencji prasowych, aydycji, artykułów. A no taki, że przeciętny Kowalski przestaje wierzyć w jakikolwiek sens pracy dla tego Kraju, czyli Polski, zaczyna czuć niechęć, potem nienawiść, wreszcie zaczyna zastanawiać sie nad emigracją (doprawdy, "zalewa mnie ", gdy co raz słyszę : "Nie ma już prawdziwych Polaków", "Nie ma już prawdziwych katolików", "Polska ginie", "Ojczyznę wolną daj nam..." Kościół jest przesladowany", etc.).
Jak zauważa wspomniany dziennikarz, takie obrzydzanie Ojczyzny i rządu, ośmieszanie, czy też plucie na wielkie narodowe autorytety, jest przejawem braku patriotyzmu. To nie ma nic wspólnego z miłością do Ojczyzny, to raczej zatruwanie ducha, destrukcja.
Zwróćmy uwagę na fakt, że owi polityczni malkontenci-truciciele dziś, zamiast cieszyć się tym, że Polska w dobie światowego kryzysu jakoś sobie radzi lepiej niż inne kraje europejskie, z satysfakcją lub udawanym ogromnym przerażeniem wieszczą Ojczyźnie tragiczny koniec pod rządami Donalda Tuska. Ich każde niepowodzenie cieszy, więc pieką swoją polityczna pieczeń na opóźnieniach w budowie autostrad, cieszą się z przewidywanej przez siebie kompromitacji rządu w oczach opinii światowej podczas zbliżających się mistrzostw w kopaniu piłki.
Przypominają mi sie "Przestrogi dla Polski" ks. Stanisława Staszica, w których takich Polaków - przedstawicieli "familii" magnackich wymienia dość często.
Miarą patriotyzmu nie jest ilość "wytokowanych" słów o Polsce, nie zabieganie o wladzę , apanaże i stołki, nie czczy populizm dla zdobycia tychże, nie ilość przytaczanych negatywnych "sensacji" medialnych na temat sprawujących rządy. Miarą patriotyzmy jest wkład własny w dobro wspólne, umiejętność i wola współpracy nawet z tymi, z którymi politycznie, czy ideowo nie zgadzamy się, to...... ( tu każdy może jeszcze dodać swoje kryteria ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz