Solidarność w potrzebie.
autor: tpetry, 2010-01-14 16:45:28
Pomagamy innym
Jesteśmy wprawdzie narodem skłóconym wewnętrznie, szczególnie w kwestiach światopoglądowych i politycznych, ale jednocześnie potrafiącym mobilizowac się i okazywać solidarnośc w sprawach związanych z nieszczęściem jednostek lub całych grup społecznych. Może dlatego właśnie nam dane bylo powołać do życia ruch związkowy "Solidarność", który w pierwszym okresie swgo istnienia był też ruchem narodowym, społecznym.. Różne masowe akcje społeczne - czy to "Caritasu" , czy to Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Polskiej Akcji Humanitarnej, czy też naszej, lokalnej Małej Kapeli Gorących Serc, i innych stowarzyszeń, fundacji oraz organizowane przez poszczególne media i osoby prywatne świadczą , że tych "serc gorących" w Polsce są miliony.
Potrafimu mobilizować się od wieków i nieść pomoc innym narodom - kiedyś pod hasłem "za wolność naszą i waszą" (z wyjątkiem "bratniej pomocy" Czechom) - dziś w przypadku kataklizmów, chorób etc. Szczególnie nasi strażacy znani są z tego, że biorą udział w akcjach za granicą - tam, gdzie miały miejsca trzęsienia ziemi. Pewnie też pojadą na Haiti. Żołnierze polscy pełnią misje pokojowe stabilizacyjne, a teraz również już wojenne, w ramach walki ze światowym terroryzmem, ale one mają inny charakter od tych , wymienionych wcześniej akcji pomocowych.
Wymieniam specjalnie sytuacje, gdy okazujemy solidarność wobec innych, potrzebujących pomocy. One pokazują, jakim jesteśmy naprawdę narodem. Czy jednak wszyscy?
Oto bowiem znaczna część mieszkańców naszego kraju, wskutek gwałtownych opadów śniegu i silnego mrozu przeżywa od tygodnia koszmar z powodu braku prądu. Telewizja i inne media co dzień alarmują, pokazują reportaże. Tysiace polskich rodzin koczuje w zimnie i ciemnościach, przy świeczkach , lampach naftowych, a lokalne służby energetyczne dwoją się i troją, aby ten stan poprawić. Z wielkim poświęceniem i mozołem usuwają szkody, ale , zanim uporaja się z nimi, jeszcze trochę czasu minie, jeszcze mieszkańcy tych wiosek i miast będą musieli pocierpieć bez światła , bez ciepła , nie tracąc jednak nadziei. I tu nasuwa mi się pytanie o solidarność. Czyją?
A no, mam na myśli służby energetyczne z pozostałych regionów kraju, gdzie tych problemów na razie nie ma. Rozumiem, że w każdym regionie działają samodzielne korporacje, będące na własnym rozrachunku, liczące każdy grosz, ale ...gdzie jest solidarność zawodowa? Czy nie można bylo oddelegować po kilku pracowników i wspomóc kolegów? Może jutro oni przyjadą pomóc w nagłej potrzebie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz