"Źle się dzieje w partii diabła"
Czy to już koniec?
Byliśmy niedawno świadkami zamieszania w jednej z głośnych partii o wyraźnie antyreligijnym charakterze, która za cel główny swoich poczynań politycznych wzięła obalanie wartości chrześcijańskich w Polsce. Ja, z pozycji gorliwego wyznawcy religii chrześcijańskiej, określam ją mianem diabelskiej partii, czyli - aby brzmiało bardziej oficjalnie - Partii Diablej.
Podczas, gdy media spekulowały, czy szef partii wyrzuci z klubu niesforną posłankę (ikonę walki o zrównanie kobiety z mężczyzną), gdy niemalże litowały się nad jej losem, ja - zupełnie obojętny na los tejże "ikony"- cieszyłem się z faktu, że diabeł zgrzyta zębami. Bo, jeżeli zgrzyta, to znaczy, że coś mu nie wyszło, coś nie wypaliło, a cała dotychczasowa ideologia ubrana w piękne frazesy okazała się pustosłowiem, zwyczajnym oszustwem. Ucieszyłem sie, że źle się dzieje w PD, bo im bardziej źle się dzieje, tym szybszy jej koniec. Może ktoś powie, że to niezbyt pobożna postawa. Ja jednak cieszę się, że rychły koniec diabelskiej partii jawi sie na horyzoncie. Jeszcze jakieś spektakularne akcje jej szefa będą miały miejsce przed wyborami, ale na niewiele to sie zda. Zniknie ona z pola widzenia jak niejedna niegdysiejsza partia, o której głośno było kiedyś. Obyśmy jednak my, skłóceni i często nienawidzący się chrześcijanie, nie dali powodu do jej odrodzenia w innej, gorszej postaci. Diabeł przecież nie śpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz